#2291
od października 2007
Możliwe, zależy, gdzie ją znalazłeś. Podobno słabo się synantropizuje (to taki cytat z przeszłości, kiedy a priori uznano, że nawet znalezione na modrzewiu osobniki muszą być G. lucidum, ponieważ okolica cywilizowana).
Ganoderma lucidum wygląda bardzo podobnie o tej porze roku, właściwie właśnie i dokładniutko tak na przekroju. Z drugiej strony, kiedy patrzę na swoją G. carnosum (potwierdzona, prezent od znajomego), to rozmiar i ta faktura kapelusza bardzo pasuje. Wokół rosną sosny, to widzę, ale pieniek może być jodłowy. Jednak jeśli w pobliżu miasta, jakiś las gospodarczy, to zapomnij, albowiem guru twierdzą, że w takie miejsca lakownica brązowoczarna się nie zapuszcza. ;-)
Myślę, że to, że G. carnosum nie zapuszcza się w tereny okołoludzkie może być przesadzone. :) W Kórniku rośnie na obrzeżach nasadzenia daglezji w lesie doświadczalnym PAN, często znajduję tam owocniki. Na pomorzu również znalazłem ją na daglezji w lesie gospodarczym - chyba, że na daglezji to jakiś jeszcze inny gatunek.
#2358
od października 2007
Pewnie, że masz rację, po prostu sobie ironizowałam z dawnych przesądów (że tylko w dziczy, w lesie dziewiczym) :-D
#2359
od października 2007
Jak powiedziałam, o tej porze roku kontekst u obu gatunków jest bardzo podobny, bo de facto owocniki już nie żyją. Jednak jest jedna, bardzo istotna różnica makro.
Ganoderma carnosum ma zdecydowanie większe pory (3-4 na mm w stanie świeżym) niż
Ganoderma lucidum (4-5 mm). Gdybyś sfocił hymenofor z linijką, to można by się przekonać, ile tam wchodzi na mm. Nawet po wysuszeniu też można porównać, bo mam oba gatunki, a lucidum w ilościach wręcz hurtowych. U G. carnosum suszek dumnie pokazuje dziurki, a u G. lucidum pory w suszkach są mikro, mikro, mikrusieńkie. Choć ten owocnik lakownicy żółtawej, który właśnie trzymam, jest jakieś 8 razy większy niż to chucherko brązowoczarne.
#2360
od października 2007
Wysusz, a się dowiesz nawet bez mikroskopu. To i tak już denat, więc możesz go nawet do suszary włożyć, bez mrożenia, co by się w temperaturze pokojowej nie rozpanoszyło to, co aktualnie zimuje w grzybku, w jajach bezpiecznie złożonych przez zapobiegliwe skrzydlate matki. A potem może na wszelki wypadek do zamrażarki.