Wyjście do lasu przy dzisiejszym huraganowym wietrze to była głupota, ale ..... obiecałam Pimpkowi szukać tych szpileczkowatych mikrusów... Nie żałuję, bo dzięki temu gmeraniu w ściółce, oprócz owych mikrusów, w końcu znalazłam po raz pierwszy...
To chyba nie może być nic innego jak próchnilec owocolubny prawda?