#2275
od października 2007
Chodniczek leżał sobie u mnie na balkonie, ponieważ z premedytacją (acz pozorując nieuwagę) postanowiłam go doprowadzić do stanu nieużywalności. To prezent, ale go nie cierpię.
Udało się, porozpaczałam widowiskowo "no całkiem zapomniałam" i chciałam go wreszcie normalnie wyrzucić. Ale podczas przenoszenia lekko się rozwinął. I pokazał, co w międzyczasie rozwinęło się w nim... Duże, u dojrzałych owocników kapelusze ponad 2,5 cm, ogony kilkadziesiąt (!) cm, i to wszystko w naprawdę dość ciasnej przestrzeni się wykluło. Są też kępki krótkotrzonowców, kapelusze bardziej brązowe. Wyglądają na czernidłaki, wysyp zarodników czarny, choć się nie rozpływają, bardzo duża grzybnia, ale akurat od kruchaweczkowatych to specem nie jestem.
Najrozkoszniej wygląda ten maluch kudłaty.
Czy ktoś po makro może powiedzieć, co to jest?
#2276
od października 2007
#2277
od października 2007
No proszę, niech ktoś mi podpowie...
Kto jak kto, ale Ty jako nie-nowicjusz powinnaś mieć świadomość, że bez mikro ani rusz. Generalnie sekcja Lanatuli.
#2278
od października 2007
No wiem przecież, pytanie było... zanęcające. xp
Po prostu myślałam, że ktoś, na przykład Ty, będzie zainteresowany grzybkiem albo kawałkiem chodniczka (bo sobie można wyhodować) do mikroskopowania. Nie mam teraz czynnego mikroskopu, ale przede wszystkim nie mam czasu. Obowiązki rodzinne. I prędzej nowy aparat kupię niż mikro.
Aha, gość się jednak rozpływa, oczywiście post mortem. Ale nawet gdyby mój mikroskop łapał ostrość, to nie da się ukryć, że nie jestem na bieżąco z nową systematyką. Zatem ze względów wymienionych powyżej wrzuciłam przypadek na forum, gdyż ciekawy mi się wydawał.
Jeśli okaz jest nieciekawy, wyrzucam chodniczek ostatecznie. Sprzątaczka mi robi awantury i nie daje sobie wytłumaczyć, że to MOJA klatka schodowa i mogę sobie na niej trzymać co mi się żywnie podoba (no, może z wyjątkiem zwłok).
Trzeba było pisać, że suszek jest:D
Zasusz kilka owocników w różnych stadiach rozwoju, dodaj etykietę z danymi i wysyłaj.
Adres:
Błażej Gierczyk
Wydział Chemii UAM
Uniwersytetu Poznańskiego 8
61-614 Poznań
#2279
od października 2007
Super! W ostatniej chwili, jeszcze leży, no przecież nie wyrzucę, dopóki się nie upewnię, że pospolity. Pomimo porannych awantur z Bogusią (sprzątaczka), że takie zagrzybione coś trzymam, a ludzie chodzom...
Zbiorę, wyślę w woreczkach strunowych. Z etykietami oczywiście.
#2280
od października 2007
I kawałek chodniczka też dostaniesz. Wydaje mi się to niepospolite, że w ciasno zawiniętym chodniku rozwinęły się takie wielkie owocniki. Widać ten materiał bardzo konsumentowi smakuje, a grzybnia i owocniki doskonale obywają się bez światła, choć owocniki oczywiście z pozoru do niego dążą. Ale w którą inną stronę miałyby rosnąć? Tylko w bok, do krawędzi przecież, gdzie przestrzeń wielka, miejscami 1-2 cm, a nie przez ciasne miejsca styku na zwojach, bez żadnej szczeliny.
#2281
od października 2007
Kawałek chodniczka nie tylko będzie inkubatorem z żywą grzybnią — ze względu na regularny splot znacznie ułatwi skalowanie owocników widocznych na fotach i docenienie ich pierwotnych wymiarów, ponieważ po ususzeniu na pewno stracą na masie i okazałości. To, niestety, nie nadrzewne. Eh, wspominając o wielkości naprawdę brzmię jak echo dawnych, dziś tak bardzo passe, metodologii rozpoznawania gatunków w pierwszych widełkach kluczy. Przecież teraz cechy makro nie mają znaczenia, jedno zdjęcie, a potem liczą się wyłącznie zarodniki. Dalej genetyka. Którą bardzo, bardzo lubię (chciałam być genetykiem albo biochemikiem). Jednak warto pamiętać, że istnieje coś takiego jak epigenetyka, której to (być może, moim prywatnym zdaniem) po części zawdzięczamy ewolucję, a która dzięki różnicach w ekspresji, a nie poprzez tradycyjnie pojmowane mutacje genów (te zmiany w ekspresji są często utrwalane i dziedziczone) przejawia się różnorodnością w obrębie gatunku, nieustannie poszukującego nowych dróg w obliczu nowych wyzwań. Czy to klimatycznych, czy to stanowiskowych. No cóż, teraz każdy gatunek musi znacznie szybciej uwijać się z tą ewolucją. :-D
#2283
od października 2007
A piszę to dlatego, że kiedy idę do sklepu i widzę te stada szesnastolatków wyższych ode mnie (mam 180 cm wzrostu i w ich wieku na wielu KONCERTACH byłam najwyższą OSOBĄ, nie tylko dziewczyną), to się zastanawiam, jaki sens ma porównywanie wielkości zarodników wg kluczy. Ale może grzybków te błyskawiczne zmiany nie dotyczą, a ja za dużo myślę.
chodniczka nie chcę - dziękuję
owocniki wystarczą
#2284
od października 2007
Jeszcze niewysłane (zgodnie z życzeniem bez chodniczka), choć opisane i przygotowane, bo mam rewelacyjny (moim zdaniem) załącznik. Inny okaz, z ogrodu mojej M. Zamurowało mnie, kiedy zobaczyłam, ona zawsze mi zgłasza takie drobiazgi... Jak np. 50 cm białokrowiak okazały. Którym w ubiegłym roku nikt się nie zainteresował, więc go zjadłam. Bardzo smaczny. Ale w tym roku chodzi o gatunek raczej na 100% trujący, nigdy wcześniej go nie widziałam, wymieniamy się zdjęciami od miesiąca, ona wie, jak robić wysyp, suszki itp. Kiedy przywiezie eksykat, dostaniesz pakiet do zmikroskopowania i dane szczegółowe.
#2285
od października 2007
#2286
od października 2007
I dzisiaj byłam na CC i znalazłam przypadkiem bardzo ciekawą Antrodię (? tak mi wygląda, ale nie wiem czy przyjmujesz takie nadrzewne). I jeszcze podejrzanego łuskwiaka, który moim zdaniem łuskwiakiem może nie być. Szłam ekspresem, odwiedzając groby, ale co ja poradzę, że widzę takie rzeczy dwa metry nad głową.
Zebrać i podesłać?
PS Bogate stanowisko łycznika późnego zamierzam (bardzo delikatnie, czytam literaturę) wypróbować pod względem smaku-jadalności, jako że co do gatunku jestem pewna. Żując zgodnie z wytycznymi, nie czuję goryczy, a na potrawkę materiału na pewno wystarczy. Kto nie próbuje, ten jest skazany na dziwne, wielokrotnie kopiowane opinie smakowe z atlasów, których autorzy często nawet na własne oczy nie widzieli ani nigdy nie próbowali danego gatunku. Skoro jadalny, to warto (naprawdę!!!) spróbować. Tym bardziej, że ten grab na pewno zostanie ścięty i już nigdy nie będę miała podobnej okazji. Ten gatunek spotkałam do tej pory tylko raz ("magiczny pieniek"), w ilości trzech sztuk. Ale potwierdza się, ze jest bardzo towarzyski, lubi sąsiedztwo innych, tutaj też siedlisko wielogatunkowe. Malutką ilość przyrządzę, na pewno od tego nie umrę, tym bardziej, że rośnie w super ekologicznym otoczeniu i na GRABIE.
To C. lagopus, niestety owocniki zeżarte przez jakieś larwy
#2287
od października 2007
Wiesz, w tym dywaniku, dostępnym na otwartej przestrzeni, przez ten czas sporo mogło się sporo tałatajstwa wylęgnąć... On jest zgłaszalny do GRej?
A czubajeczką byłbyś zainteresowany? Bo mi rodzicielka piękny eksykat przywiozła (wreszcie).
#2288
od października 2007
Noo... Teoretycznie można, moja M może znowu wysłać mi zdjęcie żywych, ja zrobię suszka, ale praktycznie na razie nie można, bo mam telefon w naprawie (Szajsung Galaxy), a zdjęć nie zrzuciłam, ponieważ oprogramowanie mi zaprotestowało. W przyszłości na żywo będzie lepiej, jako że właśnie kupiłam znowu normalny aparat Canon PowerShot (a w planach mam model z serii XS i jeszcze taki specjalnie do makro, A400 lub podobny) - zdjęć telefonicznych po prostu nie cierpię, lubię mieć kontrolę nad obrazem, ekspozycją, naświetleniem itd. I trudno, będę się bawić z przekładaniem kart pamięci - lepsze to niż zafałszowane kolory albo rozmyte makro. Telefon powinnam dostać z serwisu jutro lub w poniedziałek, to wtedy prześlę. Jak dla mnie ta
Lepiota jest bardzo ciekawa, wyjątkowo duża (20 cm) i łudząco podobna do
Macrolepiota, dopóki jej pod kapelusz nie zajrzysz.
#2289
od października 2007
Nie powinnam się przyznawać, ale mi ojczym w grudniu przywiózł dwa nierozwinięte owocniki, wykopane z ziemi całe, w stanie zamarzniętym, ja nie miałam miejsca w zamrażarce, na dworze było -6, śnieg, no to trafiły na balkon. A potem... w jeden dzień temperatura wzrosła o 11 stopni, ekspozycja od wschodu i się wszystko biologiczne rozłożyło w try miga. Eh... Życie.