Ten wątek może byc przykładem jak łatwo można napracować się i spieprzyć identyfikację:)
Niestety zarodniki nam nic nie mówią. Podobne ma P. michelii ... chociaż makro nie pasuje ale mamy sytuację z owocnikami spalonymi przez słońce więc ich wyglądem trudno sugerować się. To tylko sugestia, że na podstawie zarodników do
Peziza lepiej nie startować.
Wolałbym jednak zostać przy swoim pierwotnym typowaniu ale i tak nic nie wskóramy bo zbyt dużo niewiadomych.
W czym problem?
Za
Peziza succosa przemawia:
- wymiary owocników, 3,5 cm średnicy. Podobna succosella raczej wytwarza mniejsze?
- dwie krople oleju w zarodnikach ale nie wiemy czy owocniki są dojrzałe bo ciężko miały. Nie wiadomo czy dojrzałe bo zasuszone. Dlatego zarodniki
Peziza nie dość, że mierzymy w H2O to w chwili gdy mamy pewność, że są już dojrzałe a to gwarantuje najlepiej dojrzewanie lub robienie wysypu.
Za
Peziza succosella przemawia:
- wymiary zarodników ale trzeba brać poważnie uwagi dotyczące wątpliwości związanych z ich dojrzałością!
Jak widać cechy wzajemnie wykluczają się a to dopiero tylko zarodniki a jak zaczniemy analizować pozostałe cechy to któż to wie co pokażą? Tekstury, itp.
Koniecznie ćwiczyć robienie przekrojów.
Jako, że dopiero zaczynasz z
Peziza (dotyczy również innych asco ale nie w całości i nie koniecznie wyczerpująco) to
kilka rad po kolei jak postępować.
1. po zbiorach przeznacz z jeden lub fragment owocnika na dojrzewanie, będzie potrzebny później do obserwacji zarodników.
Niektóre obserwacje łatwiej robi się owocników mniej dojrzałych (dojrzałe zbyt mocno rozłażą się i są "brudne" w preparacie).
2. Tekstury! - tu jest łatwiej z owocników niezbyt mocno dojrzałych. Kroisz jak najcieńszy plasterek, najłatwiej w kształcie ostrego klina i jego cieńszy koniec ucinasz i wkładasz pod szkiełko. Tekstury muszą byc widoczne bez dociskania/miażdżenia preparatu. Nie mówię, że to jest łatwe. Przy krojeniu możemy wspomagać się dość silną lupą!
Oglądamy w wodzie!
3. Wykorzystujemy ten sam kawałek co z punktu 2 do obserwacji reakcji na jod. Szkiełka nie podnosimy bo niszczymy preparat. Papierowym ręcznikiem odsysamy wodę i wpuszczamy pod szkiełko czynnik z jodem. Nanosimy kroplę czynnika w miejscu styku szkiełek i czynnik powinien samoczynnie wniknąć pod szkiełko. Jeśli nie to lekko podważamy brzeg szkiełka, np. wsuwając delikatnie ostrze żyletki.
4. Parafizy, worki i croziers oglądamy na jak najmniejszej ilości wyrwanej igła preparacyjną z hymenium
5. wracamy do punktu 1 czyli do kawałka który dojrzał i pozyskujemy z niego zarodniki. Mierzymy w wodzie a później wybarwiamy i obserwujemy ornamentację. Oczywiście najlepiej jest dokładnie udokumentować zarodniki po dojrzeniu ale również zaraz po znalezieniu owocników. To nam daje możliwość obserwacji zmian w ornamentacji, zawartości oraz wymiarach zarodników w zależności od dojrzałości co czasem jest bardzo przydatne.
Nie wiem czy o czymś nie zapomniałem ale to jest niezbędne minimum jeśli chodzi o mikro i nie lekceważyć makro.
Dojrzałość owocników można w miarę trafnie określać po ilości procentowej worków zawierających dojrzałe zarodniki. Nigdy nie ma sytuacji że we wszystkich workach zarodniki są maksymalnie dojrzałe ale jesli widzimy, że ze 30-40 procent worków zawiera zarodniki słabo wykształcone to raczej wskazane dojrzewanie.
Na ostatnim zdjęciu w Twoim pierwszym poście widać bardzo dużo worków z zarodnikami zupełnie niedojrzałymi.
Wiem, wiem! ... zbyt dużo naraz:)