Zejściowe boczniaki ostrygowate albo łyczaki póżne--raczej boczniaki
I moim zdaniem to boczniak
#281
od października 2007
To na pewno boczniak - u mnie wciąż wyrastają nowe, i to w różnych wersjach kolorystycznych, w zależności od drzewka i pogody. Już z czterech jarząbów i dwóch klonów je zbierałam, ale ostatnie (młodziutkie, wyszły na świat zaledwie przed tygodniem) zmarzły trzy dni temu - szkoda...
#282
od października 2007
Taka właśnie falbanka z kapelusza robi się przemarzniętemu boczniakowi. Na klonie zostawiłam parę do podrośnięcia - też w nocy najpierw spadł śnieg, potem było -7, i chociaż następnego dnia wszystko się roztopiło i temperatura zrobiła się dodatnia, to grzybki wyglądały już właśnie tak, jak na zdjęciu Maćka.
Takie naiwne mam pytanie - bo ten grzybek rośnie jak jucz pisałem za garażami, to śmietnisko i ogólnie teren mało sprzyjający. Czy gdybym tak rozłupał czymś ten pniaczek i jego kawałek przeniósł do siebie do ogródka,to jest szansa że sie tam zaaklimatyzuje?
Głos za boczniakiem. Nie widać łuseczek na tronie, kolor też nie pasuje do tych łyczaków, które widywałem.
#348
od października 2007
Weź tyle z pniaka, ile się da (najlepiej wykop karcz, obcinając duże korzenie) - może nie wyrośnie w pierwszym roku, ale na pewno później będziesz miał własne i zupełnie przywatne boczniaki :-))))
#349
od października 2007
a do tego mała uwaga: jak widać po moich jarząbkach, jak na razie żaden (oprócz jednego) się boczniakom nie oparł, jutro zbieram następne, w ciągu trzech ostatnich ciepłych dni na kolejnym wyrosła piękna kaskada! A więc jeśli miałbyś do "zaimplementowania" taki owocowy pień, to spróbuj pokombinować. Połóż sobie takiego większego owocowego/liściastego na ogródku, i spróbuj zaszczepić go kawałkiem pieńka boczniakowego. Nie mam doświadczenia, ale może się udać.
Paulo - właśnie zamierzam...Zamierzam też przenieść sobie do ogródka grzybnię zimówki...jak tak dalej pójdzie to będzie to nowy dom kompletnie już zagrzybiony ;-)