#471
od marca 2006
U Geastrum coronatum - szyjka powinna być: krótka i gruba. Na tych fotkach tego nie widać. Masz może FOTKI z "szyjką"??
przeglądam już po raz kolejny atlas i faktycznie to raczej nie G.coronatum,
szyjki nie ma - na zdjęciu nr2 próbowałam to pokazać, może to jednak G.fimbriatum?
#2126
od maja 2006
Pisz głośno G-E-A-S-T-R-U-M a po niedzieli na pewno na to hasło odpisze
spec od tych i innych grzybów - A. K. :-)
Dlaczego PO niedzieli?? ;-))
Tu w grę wchodzą dwa gatunki - typowany gwiazdosz koronowaty i rudawy.
Szyjki nie widać, bo owocnik jest świeży (warstwa mięsista ramion jest gruba i jasna) i w tym stadium szyjka zazwyczaj nie jest widoczna. Uwidoczni się po lekkim podsuszeniu owocnika - za kilka dni/tygodni. Elu, czy na ramionach były czerwonawe lub rózowawe odcienie? I czy powierzchnia główki jest gładka (lupa) czy z małymi brodaweczkami (jak trochę posypana piaskiem)?
Możesz go poobserwować i sfotografować jak będzie już podsuszony?
będę go obserwować, mam nadzieję, że uda mi się pożyczyć lepszy obiektyw to zrobię dokumentację :) na razie nie widać żadnych czerwonawych/różowawych odcieni na ramionach, raczej są całe cielisto-szare
a jeśli chodzi o główkę, to skombinuję lupę i dam znać :)
a tak na marginesie: czy jest szansa, że za rok pojawi się więcej owocników?
Jak nie ma różu, to coronatum na 99%, a praktycznie na 100%
Ale daj znać o tej powierzchni i jak się uda, to pokaż szyjkę na przejrzałym owocniku :-)
Na jednym ze stanowik tego gatunku koło mnie, co roku pojawiają się owocniki - czasem mniej, czasem więcej (do kilkudziesięciu), ale są od kilku lat regularnie. Zresztą w przypadku kilku innych gatunków gwiazdoszy jest podobnie, więc powinien za rok się znowu pokazać. Popatrz wokół tego owocnika, może znajdziesz resztki po tegorocznych, ale z wcześniejszego pojawu - one wydają owocniki właściwie od lipca.
Jakie drzwa i krzewy rosną w pobliżu?
W końcu dziś miałam okazję zobaczyć go znów w świetle dziennym i jestem w kropce :( pod lupą powierzchnia jego główki nie jest całkowicie gładka, ale faktura bardziej przypomina mi pyłek. Na pierwszym zdjęciu u góry trochę to widać. Nie wiem czy potrafię to dobrze ocenić - może mogę gdzieś obejrzeć jakieś referencje? kolor się nie zmienił, dół główki - tam, gdzie łączy się z ramionami trochę się pomarszczył. Czekam na szyjkę, może w końcu się pokaże :)
moim zdaniem pyłek, w przyszłym tygodniu będę miała możliwość zrobienia w miarę dobrego zdjęcia macro to podeślę
#110
od października 2007
Myślę, że rudawy. Ale ja nie jestem żadnym specjalistą. Mimo to wypowiem się w jeszcze dwóch kwestiach poruszonych w tym wątku:
1. Dlaczego PO niedzieli?? ;-) ...No bo Ania JEST bardzo zajęta. I to fakt.
Ale dlaczego w ogóle można spodziewać się odpowiedzi? Bo "Ania baaaardzo lubi gwiazdosze" - to była jedna z pierwszych informacji, jakich udzielono mi na tym forum:-))) Serio!
2. Grażyno, skontaktuj się ze mną w sprawie "naiwnych prób rozmnażania gwiazdoszy"! (w dalszym ciągu utrzymuję: szanse są małe, ale co mam do stracenia? reputację w świecie naukowym?!:-D
A gwiazdosze nie mają do stracenia nic w ogóle.
#111
od października 2007
Dojrzałe owocniki odpadają od grzybni i tyle, ale przecież te zarodniki można spróbować rozpylić w wielu róznych miejscach. Ja próbowałam w około sześciu, siedmiu jak najbardziej podobnych do pierwotnego stanowiska, ale "odludnych".
A nuż się uda?
#112
od października 2007
Ale jesli są to naiwne próby, no to czemu sam gwiazdosz je podejmuje?
#2172
od maja 2006
Paula
Zauważyłem, że bardzo zależy Ci na tym by te gwiazdosze tam występowały. Moim zdaniem to wielki błąd "RATOWAĆ" rozsiewając zarodniki tu i tam. Nauka zajmuje się w 99% stanowiskami naturalnymi, które grzyby wybrały sobie same. A Twoje ręczne roznoszenie zarodników nie ma sensu, a to dlatego, że zarodniki tych grzybów są tak maleńkie, że z pewnością już dawno się po całej okolicy rozsiały, zastanów się lepiej dlaczego owocnikowały w tym miejscu a nie w innym. Popatrz też na to globalnie, czy ten gatunek zamiera? a nawet jak by zamierał, to co, to są naturalne procesy w dynamice biosfery - jedne znikają inne się pojawiają, to całkiem normalne!!
Paula - rudawy raczej nie, na razie brak jakichkolwiek odcieni różu na ramionach, ale obserwacja nadal trwa i może coś się zmieni;
a jeśli chodzi o rozmnażanie to niech natura sama działa :)
#113
od października 2007
Cóż... W takim razie po co w ogóle cokolwiek chronić? Po co jakieś rejestry "zagrożonych"? Przecież działalność człowieka, niszczenie siedlisk zwierząt i stanowisk roślin, eksterminacja gatunków w tempie ekspresowym, osuszanie terenów bagiennych, budowa tam, używanie włoków drobnooczkowych to też naturalne, bo jesteśmy gdzieś w tym ekosysemie ulokowani i mamy swoje prawa. Obowiązków żadnych. Tutaj niech "natura sama działa". Dzięki za uświadomienie.
Nie chcę nikogo obrazić, po prostu często spotykam się z takim dziwnym podejściem do sprawy. Np. najpierw sprowadza się do Polski nawłoć kanadyjską jako "doskonałą roślinę miododajną", a potem, kiedy ta... nie nazwę, wymyka się spod kontroli, to "niech natura sama działa". Natura nie zadziała, bo nie potrafi się przed tym cholerstwem obronić. Całe połacie pięknych niegdyś łąk zmieniają się w obszary klęski ekologicznej. Mam taki jeden tuż obok, a 6 lat temu zebrałam z niego 16 gatunków ... szkoda gadać, bo to już przeszłość (został zielnik, hehe), a ja nie mogę sobie wybaczyć, że nie działałam odpowiednio wcześnie. Nie wiedziałam, że to się posuwa w tempie 50 metrów rocznie. W przyszłym roku będę próbowała połączenia dwóch metod tępienia. Teraz, na niewielkim obszarze dały dobre rezultaty. Ale to już chyba zaszło za daleko, nie dam rady w pojedynkę.
(wypowiedź edytowana przez mykola 04.listopada.2007)
#114
od października 2007
"Popatrz też na to globalnie, czy ten gatunek zamiera? a nawet jak by zamierał, to co, to są naturalne procesy w dynamice biosfery - jedne znikają inne się pojawiają, to całkiem normalne!"
Piotrze, przemyśl to jeszcze. Czy naprawdę uważasz, że obecnie nowe gatunki pojawiają się w tempie równoważącym wymieranie dotychczasowych?!
Albo nawet w tempie 1:5 (1 gatunek pojawiający się, 5 wymierających)?
Bo mi się wydaje, że jednak naprawdę mocno zaburzyliśmy tę naturalną dynamikę biosfery.
#2185
od maja 2006
:-)
nie o to chodzi by patrzeć na to wszystko z założonymi rękami, ale by działać bardziej kompleksowo. Porównaj, co będzie lepsze dla Twojego gwiazdosza: 1. "rozsiewanie" jak opisałaś, czy może 2. zmniejszenie emisji przemysłowych w okolicy? W slangu przyrodników istnieje takie słowo - "gatunek parasolowy", a jak on działa: wyobraź sobie że w Twojej okolicy jest las bardzo stary, niezwykle cenny przyrodniczo. Chciała byś żeby nikt nie wparował do niego i nie wyciął w pień, więc chcesz by utworzono rezerwat, ale jeśli pójdziesz do Urzędu Miasta, czy do nadleśnictwa i powiesz im że to jest ładny las, to Cię wyśmieją. A, jeśli przedstawisz im listę rzadkich, chronionych gatunków, które chroni Konwencja to chyba masz większe szanse. Podam jeszcze jeden przykład: Znam pewne osoby które chciały zajmować się ochroną lasów o charakterze pierwotnym, dopóki mówili o lesie nikt ich nie słuchał, więc wpadli na pomysł by otoczyć ochroną populacje wilków które tam występują. A wilki potrzebują takich lasów więc jest pretekst by takie lasy zachować. Przykłady które podałem są ciekawymi sposobami wykorzystania tego, że coś jest pod ochroną, czy na jakiejś liście. Moim zdaniem otoczenie ochroną samego organizmu niema sensu, należy chronić jego ekosystem, czy nawet cały biom, wtedy jest szansa że nie zniknie.
#2186
od maja 2006
W odpowiedzi na Twoje pytanie zacytuję prof Weinera:
"Niektórzy badacze podają dość przekonujące argumenty, że tempo to może przypominać jedną z katastrof biosfery, zwanych przez paleontologów wielkimi wymieraniami" - Wszechświat tom 108 nr 7-9 (2007). Też tak uważam, ale sianie na niewiele się tu zda, uwierz mi...
#2188
od maja 2006
"najpierw sprowadza się do Polski nawłoć kanadyjską jako "doskonałą roślinę miododajną", a potem, kiedy ta... nie nazwę, wymyka się spod kontroli, to "niech natura sama działa". - to jest efekt tych co SIEJĄ, a mi zależy na tym by ZACHOWAĆ!!
"Natura nie zadziała, bo nie potrafi się przed tym cholerstwem obronić" - skąd wiesz?
#115
od października 2007
No więc w jednym przypadku zdecydowałam się na wycinanie:-) Od razu na wiosnę, kiedy tylko wyrosną, przy samej ziemi, żeby nie karmiły kłączy, potem jeszcze raz, a potem jeszcze raz, kiedy tylko próbują odrosnąć.
Na jakichś pięćdziesięciu metrach kwadratowych powoli, nieśmiało zaczęła odradzać się łąka.
Niestety, otoczona martwym morzem nawłoci i perzu (te dwa gatunki "przyjaźnią się", na wyłączność).
#2189
od maja 2006
Tam zabrakło krówek, gdyby się pasły nawłoć nie maiła by szans,
Z setek łąk znikły krowy, stało się to bardzo gwałtownie
#116
od października 2007
Aha, na całym obszarze w tym roku (zajęło mi to dwa dni) po prostu obłamałam wszystkie kwitnące nawłocie, żeby nasion było jak najmniej. Potem powtórzyłam operację. Może choć trochę powstrzymam tempo tej inwazji.
Choć nawet Chińczycy nie dają rady:
http://www.ubcbotanicalgarden.org/weblog/000606.php#more
#117
od października 2007
Wiesz, tam nigdy krów nie było. To jest miasto. I właśnie na terenach parków, łąk i lasów miejskich nawłoć ma prawdziwe pole do popisu. A podziały administracyjne rośliny niezwykle lekce sobie ważą i zupełnie nie chcą ich przestrzegać - nieodpowiedzialnie rozpuszczają te nasiona na cztery strony świata. I nie celują we wsie z krowami, ani nawet nie sprawdzają pogłowia!
#118
od października 2007
...ale tak, można powiedzieć, że w środowisku miejskim i w nagłej potrzebie przejęłam funkcję łaciatej:-)))
#119
od października 2007
Jeśli znajdę czas (eh, jeśli...), to przetłumaczę chociaż najważniejsze artykuły z tego odsyłacza i wrzucę gdzieś na forum roślinnym. Bo bardzo warto to wiedzieć.
#120
od października 2007
"wyobraź sobie że w Twojej okolicy jest las bardzo stary, niezwykle cenny przyrodniczo. Chciała byś żeby nikt nie wparował do niego i nie wyciął w pień, więc chcesz by utworzono rezerwat, ale jeśli pójdziesz do Urzędu Miasta, czy do nadleśnictwa i powiesz im że to jest ładny las, to Cię wyśmieją. A, jeśli przedstawisz im listę rzadkich, chronionych gatunków, które chroni Konwencja to chyba masz większe szanse."
:-D
Nie muszę sobie wyobrażać tej sytuacji!
#122
od października 2007
Podpowiadam: "off-topic" - "nie na temat"; "good topic" (w tym kontekście) - "jak najbardziej na temat". Przepraszam, skrzywienie zawodowe...