#220
od sierpnia 2006
Tu mnie masz... To znaczy bardzo mnie zaciekawiła sprawa siarczanu żelaza, czy jest on ogólnie dostępny? Hm... i czy każdy gołąbek na niego zadziała? Kurcze mam taką ochotę na jakiegoś gołąbka, źe mnie szlag trafia, że się na nich nie znam!!! :)
Ja kilka dni tem nazrywałem - jak zawsze - gołąbków z czerwonymi kapeluszami i ugotowałem z nich wyśmmienitą zupę , ba, nawet smaczniejszą niż z pieczarek; nigdy nie zastanawiałem się nad ich gatunkami, ponieważ - wydaje mi się - gołabek wymiotny nie jest trujący, czyli wbrew temu co o nim później przeczytałem, bo gdyby takim był, to dawno odczułbym to na sobie.
Proponuje więc bez obaw zrywać wszystkie grzyby z rodzaju Gołąbek i jeść, ale omijać tylko - o ile takie są - chronione.
#54
od sierpnia 2007
Marcinie, co do siarczanu żelaza, to chyba jego kupno jest możliwe w jakiś sklepach zaopatrujących szkolne pracownie chemiczne, odpowiednie wydziały uniwersyteckie, akademie medyczne. Zawsze sobie obiecuję, ze skompletuję kiedyś przed sezonem odpowiednią gamę odczynników i trochę różne gatunki grzybów pomęczę. W przyszłym roku na pewno ;)))))
Tak przy okazji cechą wyróżniająca R.cyanoxatha (tylko czy wyróżniającą na tle innych gołąbków o zielonawo-niebieskiej barwie kapelusza?) jest brak reakcji miąższu na siarczan żelaza.
Krzysztofie, skoro jadłes gołąbki o czerwonych kapeluszach i nic Ci nie było, to znaczy, że to nie były wymiotne. To mogły być jedne z wielu gatunków o czerwonej barwie kapeluszy. Jest ich sporo a ich identyfikacja po cechach makro to trudna sprawa. Poza tym R.emetica ma dość nieprzyjemny smak, raczej zupka na nim byłaby kiepskawa ;/
Na zdjęciach jest moim zdaniem Russula cyanoxantha. Dla tego gołąbka dla nie posiadających odpowiedniego odczynnika istnieje jeszcze metoda "chałupnicza". Przesuń palcem, a nawet końcem nożyka w poprzek ostrzy blaszek. Nie powinny się wykruszać. Gatunek ten ze swoją elastycznością blaszek jest czymś zupełnie wyjątkowym pośród gołąbków :)
#225
od sierpnia 2006
No dobrze, te blaszki rzeczywiście elastyczne, niebywałe!!! Tylko ten gołąbek tak ma? :) Czyli co? Na patelnię z nim?
Mam ostatnie pytanie czy z czymś go jeszcze niebezpiecznym można pomylić? Piszą, że ze sromotnikiem, ale to dla mnie raczej mało możliwe... a i bardzo Wam dziękuję! :)
#165
od lipca 2007
Gołąbek zielonawy to jedyny, który odróżniam bez problemów. Kolorki mogą być rózne - młode są często białawo beżowe, starsze zwykle zielonkawe (seledynowe), cazasem odbielone, czasem maja rudawe tony. Ale zawsze skórka jest lekko aksamitna, nigdy gładka i błyszcząca. U dojrzałych egzemplarzy zawsze pęka na poletka. I całe osobniki są takie solidne.
#335
od lutego 2007
Co do FeSO4. Wczoraj byłem w dwóch sklepach chemicznych chęcią zakupu tego związku. Powiedziano mi, że mogę go kupić tylko wtedy, gdy prowadzę działalność gospodarczą w przeciwnym wypadku jest zakaz sprzedaży od ponad trzech lat. Tak więc mam ten sam problem ze zdobyciem tego związku.
#88
od sierpnia 2007
Wiwat polskie urzędasy. ;/ A znasz Wojciechu jakieś szczegóły tego przypisu? Tzn. jakie 'zagrożenie' wiąże się z udostępnieniem FeSO4 'masom'? A działalność gospodarcza moze być jakakolwiek, czy musi być jakoś związana z chemią?
#18
od sierpnia 2006
FeSO4 można wykorzystać w pirotechnice (np. do produkcji trotylu) i pewnie dlatego nie można go kupić ot tak.
A co do gołąbków to trzeba pamiętać o gołąbky grynszpanowym. Smak ma łagodny do lekko ostrawego. Jest jadalny ale w większych ilościach (zwłaszcza na surowo ale także normalnie przyrządzony) powoduje mdłości i wymioty.
Zdarzało się, że sobie smażyłem na masełku kilka sztuk i nic mi nie było. Ale w większych ilościach nigdy nie jadłem.
#90
od sierpnia 2007
A sprzedaż nawozów azotowych też jest obłożona takimi obostrzeniami? Z takich nawozów, jak ktoś wie jak, to dopiero można trotylu naprodukować. Podejrzewam, że przeszkolony saper/pirotechnik, to z produktów dostępnych w supermarkecie też bombę by upichcił.
#19
od sierpnia 2006
Z nawozów azotowych zrobienie materiałów wybuchowych faktycznie nie jest problemem, ale takich jak trotyl się zrobić nie da. Tak czy tak ja się nie upieram nad słusznością zakazu ani jego przyczyną. Nie jestem ani chemikiem ani prawnikiem. Pozdrawiam.
#166
od lipca 2007
Grynszpanowy jest zupełnie inny - ma gładką skórkę z połyskiem na kapeluszu. Gdy skórka jest jak delikatny zamsz lub ma poletka takiego zamszyku, to jest to zielonkawy i już. To jego absolutnie unikatowa cecha.
A co do siarczanu żelaza (II), to zupełnie nie rozumiem tego zakazu ...... I jakoś nie kumam, jak może być on użyty przy produkcji trotylu ?
FeSO4 wykorzystać do produkcji do produkcji trotylu? Podobnie jak Margo nie bardzo wiem w jaki sposób.
FeSO4 wykorzystać do produkcji do produkcji trotylu? Podobnie jak Margo nie bardzo wiem w jaki sposób.
#20
od sierpnia 2006
No dobra. Zmotywowaliście mnie do poszukania informacji o zastowaniach siarczanu żelaza.
1) Prażąc wysuszony FeSO4 można uzyskać SO3. Wprowadzając SO3 do kwasu siarkowego uzyskuje się oleum (roztwór SO3 w H2SO4). Oleum + kwas azotowy służy do nitryfikacji toluenu (w rezultacie uzyskuje się TriNitroToluen czyli TNT). Szczegółowe instrukcje krok po kroku sam kiedyś przypadkiem znalazłem w internecie.
Ograniczenie handlu byłoby mało istotne, gdyż istnieją ograniczenia handlu wspomnianymi kwasami (zwłaszcza, że z siarkowego zrobienie siarczanu żelaza to nie problem).
2) Przy produkcji amfetaminy konieczne jest utlenianie eterów. Mają one tendencję do tworzenia wybuchowych nadtlenków. Aby uniknąć "rozrywki" przy tworzeniu białego proszku, konieczne jest użycie reduktora (reduktory w reakcjach zwiększają swój stopień utlenienia i jednocześnie powodują jego zmniejszenie w pozostałych produktach reakcji). Przy produkcji amfetaminy jako reduktora zwykle używa się siarczanu żelaza.
3) To już niegroźne. Podwodny ogród. Szklanka szkła wodnego + szklanka wody. Wrzucając w to kryształki różnych soli, można uzyskać ładne, barwne twory. Z FeSO4 akurat brunatne.
Jest jeszcze trochę zastosowań, ale nie są one tak ciekawe. Myślę, że punkt drugi decyduje o ograniczeniu handlu, choć jak pisałem wcześniej: nie jestem ani chemikiem, ani prawnikiem. To tylko moje domysły. Do tekstu ustawy/rozporządzenia nie dotarłem.
O gołąbku grynszpanowym pisałem jako komentarz do wypowiedzi Zygmunta:
" "Na patelnię" można z każdym gołąbkiem o łagodnym smaku. ". Gołąbek grynszpanowy jest wyjątkiem. Pomimo łagodnego smaku może zaszkodzić (w większych ilościach).
Gołąbek grynszpanowy spotykany w "moich" lasach jednak zawsze choć trochę szczypał mnie w język i nigdy nie miałem ochoty go zbierać :-) Podobnie, jak wspomnianego, też nieco ostrego gołąbka fiołkowozielonego - w jednym z atlasów, nie pamiętam w którym, podawanego, co mnie bardzo zdziwiło, jako gatunek o łagodnym smaku(!). Może to wpływ siedliska w "moich" lasach (ciężkie gleby na fliszu karpackim), a może wyczulonego smaku? Może. W każdym razie wkładając do kosza maks. do 7 - 8 gatunków pewniejszych i smacznych gołąbków, dobrze "opatrzonych", resztę pozostawiam w spokoju, co najwyżej fotografując co ciekawsze okazy :-)))
Dzień dobry, gołąbków zielonych i żółtych o białych blaszkach nie zbieram, a złotych też nie, bo rzadkie.
Natomiast czerwone i czerwonawe - tak, od tego roku roku ro moja specjalność.
Każdego gołąbka przed włożeniem do garnka trzeba spróbować. To męczące, dlatego radzę zbierać duże.
Dlaczego? Cóż, niestety, skasowałam już zdjęcia, ale właściwie nic one nie pokazywały, po prostu trzeba to poczuć na własnym języku.
Miałam takie dwa bardzo fajne zestawy (z września): "trójkę IDENTYCZNYCH wspaniałych winnoczerwonych" i drugą trójkę "IDENTYCZNYCH wspaniałych rózowoczerwonych". Na czym polegała ich troistość?
Jeden z trójki był tak ostry i palący, że po prostu nie wiadomo było, w co język wytrzeć i czym go wyczyścić = pewnie gołąbek wymiotny (tylko dlaczego nóżka jednak nieśnieżnobiała? - z jego powodu teraz nie próbuję gołąbków od razu na miejscu zbioru), drugi był tak gorzki, że po prostu... niedoopisaniasłowy, szkoda gadać, natomiast trzeci... trzeci był pyszny, o przyjemnym, łagodnym, orzechowym smaku.
MAKROSKOPOWO KAŻDY Z OSOBNIKÓW W TRÓJCE BYŁ IDENTYCZNY Z POZOSTAŁYMI DWOMA. W przypadku trójki czerwonej jeden miał ciut inny aromat, lecz każdy pachniał miło i zachęcająco.
To było sprawozdanie z tegorocznych "praktycznych ćwiczeń w rozpoznawaniu gołąbków".
Życzę powodzenia innym praktykantom:-)))
A co do FeSO4...
Wodorotlenek żelaza (II) roztwarza się w kwasach mineralnych:
4 Fe(OH)2 + H2SO4 = FeSO4 +2 H20
Niezgodnie z normalnym zapisem, ale tutaj nie ma indeksu dolnego, oddzieliłam spacjami wartości oznaczające liczbę cząsteczek. Wydaje mi się, że ze zdobyciem wodorotlenku żelaza i kwasu siarkowego nie powinno być problemu.
Wklejam przepis wg wzoru Marcina - zadziała?
4Fe(OH)2 + H2SO4 = FeSO4 +2H20
Tak jest. Potwierdzam: Marcin Fałdziński jest osobnikiem wszechstronnie uzdolnionym:)