I teraz największa zagadka. Rosło to na ziemi w lesie sosnowym z domieszką świerka, dębu, brzozy. W okolicy podgrzybki i gołąbki. Było tego cztery czy pięć egzemlarzy, ale część ktoś pokroił na kawałeczki, a te w całości były bardzo zejściowe. Kapelusz wyraźnie filcowaty, w kolorze zielonkawo brązowawo szarawym. Bardzo twarde w dotyku. Na trzonie zielonkawy nalot (mikroskopijne glony ? naturalny kolor ?). Niestety hymenofor doszczeetnie wyjedzony przez jakieś stworzonka.
Drugie zdjęcie zrobione już w domu, niestety z przekłamanymi kolorami.
Tak mi chodzi po głowie, że wiele lat temu już coś takiego widziałam i też nie umiałam stwierdzić, co to może być. Tamto też było twarde, w podobnej kolorystyce, a od spodu miało bardzo cieniutką warstwę, bardzo zbitych rurek o bardzo małej srednicy porów.