Czy trujące śmiertelnie ( dla człowieka) grzyby są zjadane przez zwierzęta?
Tak, przez wiele gatunków owadów i ich larwy. Można też zaobserwować, jak na przykład trujące muchomory - sromotnikowego i jadowitego pałaszują liczne ślimaki. Dla nas te grzyby stanowią śmiertelną truciznę, zaś dla nich nie - mają daleko inny niż my metabolizm i trucizn tam zawartych nie przyswajają.
Ten fenomen wyjaśniłem swego czasu na kilku wystawach grzybów, które organizowałem w Muzeum w Chrzanowie. Jedna z nich miała tytuł "Wielka włoczęga po królestwie grzybów". Otóz odpowiedź na to, dlaczego zwierzęta nie giną od toksyn grzybowych śmiertelnych dla człowieka jest prosta - zwierzęta wrażliwe nie mialy potomstwa. Dla człowieka najlepsza recepta na ocalenie życia brzmi - dobry atlas, może także być kontakt przez forum, zaś w przypadku jakichkolwiek wątpliwości obejście się ze smakiem.
#2643
od września 2004
Amanityna i falloidyna działają na niemal wszystkie żywe komórki, więc np. taki ślimak musi posiadać jakieś substancje rozkładające te oligopeptydy, lub coś co je inaktywuje. No i oczywście Piotr ma racje pisząc, że te zwierzęta, które ginęły od takich toksyn nie miały potomstwa lub miały go mniej i przetrwały tylko te odporne.
#1735
od maja 2006
Skąd wziął się Mikołaj na saniach i renifery :-)))
Kilka lat temu oglądałem w telewizji film przyrodniczy o Lapończykach.
W jednym z wątków tłumaczyli skąd wzięła się historia o Mikołaju z saniami i reniferami.
Po dzień dzisiejszy Lapończycy piją mocz reniferów, ale nie dlatego, że niemają co pić,
ale dlatego, że renifery jedzą muchomory czerwone, które tam nawet z pomiędzy śniegu wyrastają.
Jakie substancje są w muchomorach już chyba wiecie, reniferom one nie szkodzą.
Powodują jednak, że mocz renifera ma działania halucynogenne.
Lapończycy często po tym mają właśnie wyobrażenia że suną po przestworzach saniami zaprzęgniętymi w renifery :-)))
Niewiem jednak dlaczego reniferom substancje te nie szkodzą, ale historyjka mi się podoba więc się nią z wami dzielę.
Pozdrawiam
#28
od sierpnia 2007
Ludy germańskie znane były z tego (czy raczej wiadomo o tym z historycznych źródeł), że elita ich wojów (-> berserk) potrafiła wprowadzić się przed walką w stan bitewnego szału (-> berserkgang). Stan ten utrzymywał sie nawet kilka dni. Tego typu praktyki znane i udokumentowane były przede wszystkim wśród Wikingów.
Powstało wiele teorii nt. tego, co stanowiło środek dopingujący. Jedną z nich mówi o spożywaniu owocników (ew. wywaru z nich) Amanita muscaria. Nie ma na to żadnych historycznych dowodów. A niektórzy badacze w ogóle wątpią czy istniał jakiś specjalny doping poza alkoholem i wysokim morale zbudowanym na bazie poczucia plemiennej wspólnoty i religijnej tożsamości.
Niemniej jednak legenda o spożywaniu A.muscaria jest dobra jak każda inna.
Piotr Chachuła napisał:
-----------------------------------------------------------------
"Kilka lat temu oglądałem w telewizji film przyrodniczy o Lapończykach."
-----------------------------------------------------------------
Rewelacyjne sformułowanie: 'film przyrodniczy o Lapończykach' :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Przypomniał mi się stary styl National Geographic i stwierdzenia typu: 'lokalne plemiona nigdy przedtem nie spotkały człowieka'. ;)))
Pozdrawiam!!!
(wypowiedź edytowana przez luridus 10.września.2007)
Nie chodzi tylko o Lapończyków. W jednym z rosyjskich opracowań popularnonaukowych znalazłem opis jednego z ciekawszych wynalazków rodem z Syberii. Otóż zjada się ćwiartkę kapelusza muchomora czerwonego, popija się setką wódki i człowiek ma wrażenie, że wypił pół litra wódki. Oczywiście nie miałem śmiałosci tego spróbować, ani też polecać komukolwiek. W tymże opracowaniu podaje się także, że po spożyciu muchomora czerwonego w rozsądnej dawce wszystko wokół nas wydaje się wieksze.