Witam,
dawniej zjadłabym i już, i pewnie już kiedyś jadłam, ale chcę córkę nauczyć odpowiedniego podejścia: jak nie wiemy, co to, to nie jemy :)
Grzyby znalezione wczoraj w lasku, właściwie w kilku nędznych drzewkach liściastych nad Nysą.
Kapelusz młody jasnokremowy, prawie biały, z czasem/z wiekiem ciemniejący, szarobrązowy, zamszowy.
Pory drobne, gęste, po naciśnięciu przebarwiają się dopiero po kilku minutach szarobrązowo.
Trzon młody gruby, maczugowaty, jak u borowika, starszy smukły, pokryty lekką niewyraźną siateczką, a może to już tylko łuseczki.
Miąższ zwarty, zupełnie biały, zarówno w kapeluszu, jak i w trzonie, powiedziałabym nawet - lśniąco, olśniewająco biały, po nacięciu/złamaniu po kilku minutach lekko szarzejący, w trzonie szarzejący od środka, na brzegu uwidacznia się coś jakby "kora", po kilku godzinach ciemnoszary. Nie niebieski, nie żółtawy. Szary, antracytowy, grafitowy, ciemnoszary, w końcu szaroczarny.
Wysyp szarobrązowy.
Zapach taki sobie, lekki, grzybowy, niecharakterystyczny.