Nie Błażeju, Melzera (a raczej płynu Lugola) używam tylko gdy jest taka potrzeba przy zarodnikach. Do obserwacji detali budowy blaszki, skórki kapelusza czy kaulocystyd używam właśnie Czerwieni Kongo w amoniaku. Rozumiem, że Twoje wątpliwości biorą się z kolorystyki moich zdjęć ale to wynika wyłącznie z ustawień programu do kamerki mikroskopowej. Nie potrafię ich skutecznie wyregulować, a odkąd całkiem wszystko rozregulowałam tak, że obraz na zdjęciu przypominał strukturę bazaltu, zaniechałam dalszych prób. Może kiedyś, przy pomocy kogoś bardziej doświadczonego, uda się rozwiązać ten problem, tymczasem jednak jest jak jest.
Jeśli chodzi o zarodniki tego domniemanego Pseudoclitocybe, to:
1) Masz rację! Przepraszam! Nie wiem jak do tego doszło ale te prezentowane powyżej zarodniki bardziej pasują do Pholiota zebranej w tym samym dniu. Rzecz bardzo dziwna, bo po powrocie z terenu, jeden okaz domniemanego Pseudoclitocybe nastawiłam na wysyp (na szkiełku nakrywkowym położonym na karteczce z datą, lokalizacją, numerami zdjęć). Nie robiłam tego z Pholiota, bo dobre wysypy miałam na kapeluszach. Podczas mikroskopowania, do zdjęć każdego gatunku zakładam osobny folder (ze wstępną nazwą, datą i numerami zdjęć). To gdzieś tu musiało się coś pomerdać ale jak mogło dojść do tej pomyłki - nie wiem :( i bardzo mnie to niepokoi, że nie zachowałam należytej czujności :(
2) przed chwilą zrobiłam preparat bezpośrednio z suszka i myślę, że teraz już wszystko pasuje:
Bardzo dziękuję za Twoje uwagi i fachową (jak zwykle) pomoc w rozwikłaniu zagadki:-)