To pochwiak, być może nawet: Volvariella bombycina - pochwiak jedwabnikowy.
Czerwonolistny - rzadkie...do zgłoszenia!!!
#248
od grudnia 2006
Bałem się użyć słowa 'Pochwiak" ale padło one na forum. Jedyne wątpliwości jakie miałem to właśnie brak widocznych łusek na pochwie... Cóż to jednak jest na drugiej fotce ? Tu nie mam pomysłu. Jeśli Ania będzie na forum proszę o potwierdzenie zgłoszenia. W moim atlasie oznaczony zaledwie jako CL4.
Zapewne wcześniejszy pochwiak, który kończy swój żywot...
Też do zgłoszenia!!!...gratulacje!!!
O matko, jak i gdzie ? Od razu mówię, że jestem zielona, o robieniu eksykatu pojęcia nie mam, aparat mam słaby i w ogóle......
A tak w ogóle to fascynują mnie grzyby w mieście, nie te w wielkich półleśnych parkach, ale na trawniczkach, małych skwerczkach, wyrastające pod pojedyńczymi drzewami, czasem wprost z betonu niemal.
(wypowiedź edytowana przez margo 24.lipca.2007)
OK, to ja jutro wezmę aparat męża (znacznie lepszy) i zobaczę co z grzybkiem. Pewnie będzie już przejrzały, ale może następny się pokaże, bo u nas wilgotno stale.
Zdejmij go z drzewa i wysusz - no i cała filozofia "robienia eksykatu" :-)
Mimo, że nie ma mowy o pomyłce i na wszystkich zdjęciach widać, że to ten gatunek, to jednak potrzebny jest suszek. Gatunki niechronione są przyjmowane z suszkami (tylko w wyjątkowych wypadkach bez suszków i chciałabym, żeby to były faktycznie bardzo wyjątkowe wypadki).
Grzesiu, Małgosiu - żeby był suszek wystarczy zerwać owocnik i wysuszyć jak "normalne grzyby" - tyle, że najlepiej w całości, bez krojenia. Potem pudełko, grzyb do pudełka, pudełko do koperty i zwykłym listem na moj adres (po kliknięciu w moje nazwisko się pokaże).
Małgosiu, w razie jakichkolwiek kłopotów z suszeniem, zgłaszaniem i czymkolwiek pytaj - na forum, albo mailowo :-)
Ode mnie niestety nic nie dostaniesz, bo uwieczniony grzyb znalazłam dziś oderwany i rozdyźdany pod drzewem. W drugiej dziurze w tym samym grabie były resztki po jeszcze jednym egzemplarzu. Będę tam zaglądać (to 500 m od miejsca gdzie mieszkam, może wyrośnie następny).
Tak bywa z okazałymi owocnikami :-(
Powinien pokazać się jeszcze w tym roku - fajnie wyglądają młode - takie jaja na drzewie (zanim pęknie ta osłona, która zostaje u podstawy). Aha (w razie kolejnych zniszczeń) jeśli fragmenty zniszczonych w przyszłości owocników będą jeszcze w dobrym stanie, to zamiast całego owocnika, w przypadku tego gatunku wystarczy mi kawałek z blaszkami.
#250
od grudnia 2006
Witaj Aniu.Znasz moje zasady... Teraz na poważnie.Nie obejdzie się bez straży pożarnej,mam za krótkie ręce.Grzybki do dziś mają się dobrze i codziennie je obserwuję.Jeśli to naprawdę konieczne przy pomocy jakiegoś kija mogę je zrzucić,tylko nie mam serca do tego.Co robić ? Swoją drogą przydały by się jakieś legitymacje forumowicza dla udokumentowania takich poczynań między ludźmi.
Grześ, skoro jest za wysoko, to zgłoś bez suszka - pisząc w uwagach, że owocniki były nie do pobrania z powodu wysokości. To bardzo kruchy grzybek, po potraktowaniu kijem i podróży powietrznej z 3 metrów zostanie z niego kupka fargmentów.