Kolejny, ostatni wiosenny wypad po suche trzciny pospolite - Phragmites australis jako niezbędny składnik tradycyjnej palmy wielkanocnej. Pstrykanie zaczynam od trawnika w osi ulicy jeszcze Władysława Broniewskiego.
Właśnie zakwitły krokusy wiosenne - Crocus vernalis.
Szybko przechodzę obok biblioteki.
Jestem już na ulicy Zielonej.
Dokumentuję pewien mural i wynikający z tego napis zionący miłością bliźniego. Biorąc pod uwagę pejoratywne znaczenie pierwszego słowa jest to mowa miłości.
Zbliżam się do przejścia pod autostradą.
Jestem już po drugiej stronie.
Zanim zabrałem się za koszenie trzciny spenetrowałem zadrzewienia przylegające do linii kolejowej.
Jednocześnie zacząłem gromadzić mchy. Zbiór jest już u Barbary Fojcik. Oto pierwszy gatunek.
Tutaj są dwa gatunki.
Idę dalej. W drzewostanie wyraźnie zaznacza się dziki bez czarny - Sambucus nigra.
Oto gatunek numer cztery.
Teraz zbliżam się do omszałego wysypiska gruzu.
Tutaj znajduję gatunek numer pięć.
Mijam omszałe drzewo.
Mijam drzewa sterane życiem, niektóre dawno temu były mocno opalone.
Oto gatunek numer sześć.
Oto gatunek numer siedem.
Tutaj, na opadłej gałęzi olszy czarnej - Alnus glutinosa wyrasta rozszczepka pospolita - Schizophylum commune.
Obserwuję kolejne omszałe pnie.
Następnie w ściółce znajduję coś, co wydaje się przynależeć do rodzaju Amblystegium.
Teraz ruszyłem na zbiór trzciny pospolitej - Phragmites australis.
Potem powróciłem w okolicę linii kolejowej, aby obejść mały zbiornik wodny.