Ruszamy dalej w górę wąwozu. Teraz będzie coś zielonego. Na początku śledziennica skrętolistna - Chrysosplenium alternifolium.
Potem wietlica samicza - Athyrium filix-femina oraz nerecznica samcza - Dryopteris filix-mas.
W tym momencie słońce musiało wyjść zza chmur, co odbiło się na tonacji barw lasu.
W ściółce leży sporo kamieni, wśród nich takie, które są zlożone niemalże w całości ze szczątków organicznych.
Są też ślady gwałtownych zjawisk spowodowanych nawalnymi deszczami lub wiosennymi roztopami.
Tu i ówdzie odsłaniają się przekroje przez stok.
Oto kolejne progi, jako świadectwo gwałtowności wody.
Część kamieni na dnie pokrywał mech. To skrzydlik - Fissidens gracilis. Według Barbary Fojcik gatunek częsty na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, ale tutaj pojawił się bardzo ostentacyjnie.
Idziemy dalej, cały czas pnąc się pod górę.
Mijamy kolejne skupisko kamieni oraz powalonych pni. Krzemienie też tam są.
Zerkamy w górę doliny. To wcale nie będzie koniec.
Przekraczamy kolejne progi.
Tutaj mamy przypadek zmycia drzew.
Ponownie oglądamy rumosz na dnie doliny.
Wąwóz ponownie pokazuje swoją głębię oraz gwałtowne procesy na stokach.
Na stoku pojawiają się paprocie. Oto nerecznica - Dryopteris.
W tym miejscu znajduje się sporo suchej kory.
Oto kolejne widoki wąwozu. Wbrew pozorom to wcale nie jest koniec.