Kiedy my 14 kwietnia ganialiśmy po Gliwicach w tym samym czasie paliło się na tytułowym wzgórzu. Dopiero tego dnia mogłem udać się tam, aby ocenić rozmiar szkód. Na początku, na przystanku autobusowym oglądam kwitnący podbiał pospolity - Tussilago farfara.
Teraz wędruję drogą biegnącą wzdłuż zachodniego skraju lasu.
Spoglądam w głąb lasu, ale tam nie wchodzę.
Widać pierwsze listki bodziszka czerwonego - Geranium sanguineum.
Jest też opończyk - Encalypta streptocarpa.
Idę dalej. Spoglądam na omszały skraj lasu.
Tutaj najważniejszy jest różyczkoprątnik - Rhodobryum roseum, który jak się okazuje jest tym miejscu bardzo liczny.
Po tej zieleninie spacerował sobie ślimak winniczek.
A poza tym jest tutaj skrzydlik - Fissidens dubius.
Teraz, gdzieś tak w połowie krawędzi wchodzę do lasu.
Przyglądam się rozwijającemu się pąkowi buka pospolitego - Fagus sylvatica.
Generalnie pojawia się zielona mgiełka świeżego listowia.
Szykuje się do kwitnienia dąbrówka rozłogowa - Ajuga reptans.
Wreszcie natrafiam na cel swojego wypadu. Pogorzelisko nie przekroczyło północnej krawędzi stoku.
Ogień nie obejmował zachodniego skraju lasu, zatem na pewno nie pojawił się z zewnątrz.
W zachodniej części lasu ogień skupił się na buczynie i nie przeszedł na drugą stronę drogi.
Tutaj znajduję nawet omszałe kamienie.
Idę na wschód. Na lewo las na prawo pogorzelisko.
Na jego skraju zauważam nawet zielone liście przylaszczki pospolitej - Hepatica nobilis.
Idę dalej. Pogorzelisko ciągnie po szczytowe partie wzniesienia. Na szczęście wieża obserwacyjna jest blisko, tak jak OSP wzmocniona Dromaderem, który zrzucił tutaj sporo wody.
(wypowiedź edytowana przez piotr_grzegorzek 21.maja.2018)