Niedaleko od ogrodu, przy ulicy dzisiaj Franklina Roosevelta znajduje się kościół p.w. św. Józefa. Pod jego ścianą rosną krzewiaste cisy pospolite - Taxus baccata.
Zanim wejdziemy do wnętrza warto zerknąć od środka na arkady.
Wnętrze jest majestatyczne.
Rozświetlają go witraże.
Schodząc do dolnego kościoła zerkam w górę.
Na dole mamy akcent górniczy.
Tę część także rozświetlają witraże.
Jedna z bocznych kaplic jest poświęcona Maksymilianowi Kolbe.
Wychodzimy. Tutaj na zewnętrznej ścianie widać ślady po przejeździe przez Zabrze Armii Czerwonej.
W zaroślach za kościołem skrywa się figurka Matki Boskiej z dzieciątkiem. Wykonano ja z marmuru z Carrary.
Punkt drugi to plac, gdzie stoi posąg najsłynniejszego zabrzańskiego górnika. Z boku rosną okazałe żywotniki zachodnie - Thuja occidentalis.
Kim jest osoba, można przeczytać. W niedzielę 13 maja tego roku przeczytałem, że jest to anonimowy przedstawiciel Braci Górniczej.
Teraz ruszamy w stronę kościoła p.w. Anny.
Trwał remont.
Idziemy w stronę głównego ołtarza.
Zerkam na ambonę i do bocznej nawy.
Tutaj pod ołtarzem znajduje się lokalna wizja ostatniej wieczerzy.
Rozglądamy się po bokach.
W bocznej nawie znajdują się przedstawienie głów świętych.
Oto kapitel kolumny.
Zanim wsiedliśmy do pojazdu zerknąłem w kierunku szpitala.
Przy pobliskiej ulicy św. Floriana na ścianie budynku znajduje się ciekawa plakieta. Przestawia wędrowca u źródła rzeki.