Ten wywiad z prof. Simona Kossak był przeprowadzony niedługo przed jej odejściem z tego świata do wiecznosci.
Krzysztof P.
Prof. Simona Kossak: dziś już niemal wszyscy Polacy przejmują się losem Rospudy
Na apelu do Prezydenta RP o ułaskawienie rzeki Rospudy dziś widnieje blisko 140 tys. podpisów i cały czas dochodzą kolejne. Masowy i wciąż narastający protest społeczny oznacza, że Polakom przestaje być obojętne, co dzieje się z ojczystą przyrodą - mówi PAP profesor Simona Kossak z Instytutu Badawczego Leśnictwa. "Zniszczenie nawet tylko części doliny wywoła efekt domina i w końcu jej przyroda upodobni się do pierwszej lepszej zapuszczonej łąki nadrzecznej" - dodaje.
PAP: Dlaczego mówi się o unikatowości ekosystemu Doliny Rospudy?
SK: Mówienie o unikatowości Doliny Rospudy w najmniejszym nawet stopniu nie jest przesadą. W tym, w sumie maleńkim zakątku Polski, szczęśliwym zrządzeniem losu, krajobraz i przyroda zachowały się w stanie zdumiewająco pierwotnym. O estetycznej i naukowej wartości Doliny Rospudy, osłoniętej od zewnętrznych wpływów starymi lasami liściasto-iglastymi, decyduje stopień dzikości całego ekosystemu, czyli: nie zniszczone przez człowieka malownicze, urozmaicone ukształtowanie terenu, wraz z wyniesieniami morenowymi ze stromo opadającymi zboczami i stosunki hydrologiczne, gwarantujące pomyślną egzystencję nadzwyczaj głębokich, mocno uwodnionych torfowisk.
Nieduża rzeka wijąca się malowniczymi meandrami, tworząca odnogi i starorzecza, liczne źródliska wybijające u podnóża wzniesień i małe, porośnięte lasem wysepki rozrzucone na otwartej przestrzeni torfowisk wraz z leżącymi w jej sąsiedztwie trzema jeziorkami umieszczonymi w typowych rynnach polodowcowych, to łącznie zjawisko w całej Europie od wieków już nie spotykane.
Dolinę, jej obrzeża i wody porasta 45 zespołów roślinnych (w miejscach zagospodarowanych przez człowieka ich liczba spada nawet do 1!), w skład których wchodzą dziesiątki gatunków, w tym kilkanaście niebywałych rzadkości.
Gdzie jest urozmaicony krajobraz i szata roślinna oraz spokój od ludzi, tam znajduje miejsce do życia niebywale urozmaicony świat zwierząt - od bezkręgowców po duże ssaki.Bioróżnorodność ekosystemu Doliny Rospudy od lat badana jest przez przyrodników wszelkich specjalności, zwłaszcza zaś botaników i ornitologów, dla których jest małą Mekką. Dla koneserów piękna dzikiej przyrody Dolina Rospudy jest sanktuarium.
PAP: Czy popiera Pani protesty ekologów dotyczące budowy obwodnicy przez Dolinę Rospudy, dlaczego?
SK: Przeciwko unicestwieniu jednego z coraz mniej licznych skarbów naszej przyrody protestuje opinia publiczna. Na apelu do Prezydenta RP o ułaskawienie rzeki dziś widnieje blisko 140 tys. podpisów i cały czas dochodzą kolejne, na internetowej liście dyskusyjnej "Darz Bór" swe opinie adresowane do ministra środowiska zamieściło już 7 tys. rodaków i obcokrajowców, ludzie protestują też na stronie Greenpeace'u, organizują spotkania i pikiety. A ile rodzin w Polsce dysponuje dostępem do Internetu, zwłaszcza w czasie wakacji i urlopów?
Sprzeciw, jaki wywołała informacja o podjęciu decyzji zniszczenia Doliny Rospudy swym natężeniem zaczyna przypominać historyczny "zryw solidarnościowy". I rządzący - dla własnego dobra - powinni wziąć to pod uwagę. To już nie garstka członków organizacji pozarządowych, kilku naukowców i dziennikarzy staje w obronie drzew, torfowisk i zwierząt. Tak masowy, wciąż narastający protest społeczny, oznacza, że Polakom przestaje być obojętne, co dzieje się z ojczystą przyrodą.
Najwyższy też już czas przestać mówić i pisać o "protestujących ekologach". Szermowanie sloganem "ekolog", sugerującym niszowość i amatorstwo, to nadużycie celowo propagowane przez część technokratów i decydentów. Nasze czołowe organizacje pozarządowe, prócz młodzieży i miłośników przyrody, skupiają w swych szeregach dużej klasy fachowców: fitosocjologów, zoologów, gleboznawców, hydrologów, inżynierów ochrony środowiska i szeregu innych specjalności.
Od chwili, gdy zetknęłam się z problemem Doliny Rospudy, a następnie wnikliwie przeczytałam prace naukowe jej poświęcone, raporty opracowane przez niezależnych ekspertów z pozarządowych organizacji oraz oficjalne dokumenty dotyczące planowanego przebiegu obwodnicy, stanowczo i merytorycznie argumentowałam za zmianą lokalizacji obwodnicy na wcześniej rozważany wariant, znacznie mniej szkodliwy dla przyrody. Dałam temu publiczny wyraz w czerwcu 2005 r. na posiedzeniu Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody w Białymstoku w obecności ówczesnego ministra środowiska, wojewody białostockiego i przedstawicieli NGO-sów.
Nie ma więc sensu pytanie, o to czy "popieram protesty ekologów". Każdy przyrodnik, zwłaszcza utytułowany stopniami naukowymi, świetnie zdaje sobie sprawę, czym skończy się dla przyrody realizacja autostrady przecinającej Dolinę Rospudy. Taka sama świadomość cechuje organizacje pozarządowe, stawiające sobie za cel ochronę przyrody. I oba te środowiska mają obowiązek uczynienia wszystkiego, by do tego nie doszło. I działają wspólnie.
PAP: Z jakimi innymi cennymi pod względem przyrodniczym obszarami w Polsce i na świecie można porównać Dolinę Rospudy?
SK: Pod wieloma względami Dolina Rospudy nie ma sobie równych. Torfowiska należą bowiem do najbardziej wrażliwych siedlisk. Najmniejsze zachwianie ukształtowaną przez tysiąclecia równowagą hydrologiczną jest dla nich wyrokiem śmierci. Dlatego program NATURA 2000 stawia je wśród najcenniejszych obszarów europejskiej sieci terenów chronionych. I dlatego Dolina Rospudy została do niej włączona.
Uważam też, że każdy cenny zakątek kraju powinien być pieczołowicie chroniony jako kapitał, z którego żyć będą dzisiejsze i przyszłe pokolenia. Żadnych porównań, rankingów i waloryzacji nie należy tu wprowadzać. I Morskie Oko, i Góra Św. Anny (przez jej zniszczeniem autostradą) i Dolina Rospudy są równorzędnej wartości skarbami.
PAP: Jakie rzadkie gatunki zwierząt i roślin można tam spotkać? Jakie skutki dla ich obecności na tym terenie będzie miała ta budowa?
SK: Botanik natychmiast wymieni najrzadsze w Europie i w Polsce rośliny, ichtiolog i herpetolog - najrzadsze ryby i płazy, ornitolog - ginące gatunki ptaków, zoolog - duże drapieżniki. To nie jest jednak najważniejsze. Te wszystkie najbardziej wrażliwe na zmiany w środowisku osobliwości botaniczno-faunistyczne miejscowej biocenozy swe istnienie zawdzięczają naturalności i dzikości całego ekosystemu Doliny Rospudy.
Zniszczenie nawet tylko części doliny wywoła efekt domina i w końcu jej przyroda upodobni się do pierwszej lepszej zapuszczonej łąki nadrzecznej.
PAP: Kiedy te zmiany będą zauważalne?
SK: A jakie to ma znaczenie, czy ostatnia para orłów wyprowadzi się z Doliny tuż po wyrębie drzewa, na którym się od lat gnieździły, czy też dopiero w trakcie zamieniania torfowisk w plac budowy przez kilka lat rozjeżdżany buldożerami, z drogami dojazdowymi, dziesiątkami ton zgromadzonych materiałów budowlanych, rozkopywaniem wzgórz z hukiem, spalinami i oparami wylewanego asfaltu? Jakie to ma znaczenie, że ptaki przelatujące nad rzeką będą ginąć roztrzaskane o tiry gnające estakadą dopiero po otwarciu obwodnicy dla ruchu samochodowego? Jakie to ma znaczenie, czy ostatnie stanowisko storczyków wyrwie łyżka koparki, czy zabije woda zasilająca hydrosystem doliny, woda gęsta od smarów dzień i noc kapiących z samochodów i chemikaliów sypanych zima po zimie na oblodzoną jezdnię? Jakie to ma znaczenie, kiedy nastąpi pierwsza katastrofa ekologiczna, gdy
cysterna rozbije barierę i roztrzaska się w korycie rzeki? Jakie znaczenie mają spaliny, nocne światła reflektorów i nieustanny huk silników dla wszystkich roślin i zwierząt? Kiedy na dobre opuszczą Dolinę? Jakie to ma znaczenie?
Kto widział naukową symulację, co i kiedy stanie się z wodą i biocenozą torfowisk i rzeki po przeoraniu gleby koparkami i spychaczami, co się stanie po przewierceniu dziesiątków otworów, w które mają być wpuszczone tony cementu i ogromne filary nośne estakady? Kto widział oceny specjalistów dotyczące wpływu na środowisko Doliny Rospudy całego odcinka autostrady biegnącego po gruncie przez szeroką wyrwę wyciętą w lasach - na przestrzał? Kto w końcu widział dotychczasowe dokonania "budowniczych estakad na
torfowiskach"? Nikt nie widział.
Dlatego tak łatwo można wmawiać ludziom, że "przyroda na pewno nie ucierpi". A jak już jej "ucierpienie" stanie się dla każdego oczywiste, dzisiejsi decydenci, inwestorzy i wykonawcy będą to mieli głęboko w nosie.
Degradację przyrody można oglądać jak Polska długa i szeroka - wszędzie tam, gdzie pochopnie zlokalizowano wielkie inwestycje, nie patrząc na konsekwencje ponoszone przez środowisko.
PAP: Jakie widzi Pani alternatywne rozwiązanie dla tej budowy, jak inaczej można poprowadzić tę trasę? Czy w ewentualnym innym wariancie te straty będą znacząco mniejsze dla środowiska - każda budowa prawdopodobnie prowadzi do zaburzeń w równowadze ekosystemu?
SK: Odkąd to naukowcy przyrodnicy mają wyręczać projektantów autostrad? To ich obowiązkiem jest opracowanie kilku wariantów realizacji inwestycji, jeśli w polu jej oddziaływania znajduje się obszar włączony do sieci NATURA 2000. Do nas, naukowców-przyrodników i pozarządowych organizacji ochrony przyrody, należy wycena walorów przyrodniczych danego terenu, określenie stopnia zagrożeń wynikających z poszczególnych rozwiązań technicznych i wariantów lokalizacyjnych, wskazanie wariantu najmniej uciążliwego dla środowiska, określenie warunków realizacji pod kątem zminimalizowania strat w środowisku, i wskazanie rekompensat dla przyrody ze strony inwestora za - nieuniknione przy każdej budowie - zniszczenia.
Wystarczy wnikliwie przeczytać polską ustawę o ochronie przyrody, rozdział poświęcony obszarom sieci NATURA 2000. Najwyższy czas, by technokraci to zrozumieli.
Trzeba też wreszcie pojąć, że nasz kraj jest członkiem Unii Europejskiej i w tym względzie obowiązują nas unijne dyrektywy (głównie Dyrektywa Siedliskowa i Dyrektywa Ptasia). "Nagrodą" za honorowanie międzynarodowych ustaleń jest niewyobrażalnie duża dotacja, którą Unia jest skłonna przeznaczyć na budowę obwodnicy Augustowa.
Alternatywne, dziecinnie proste rozwiązanie jest i to o nim od kilku tygodni trąbi prasa, i o nim napomknął Prezydent RP. Trasa wiedzie przez Raczki, inwestycja może być realizowana wspólnie z Suwałkami, potężne dofinansowanie z UE jest w zasięgu ręki. Wariant ten, małym zakolem, po twardym gruncie omija newralgiczną część Doliny Rospudy. Drogowcy go oczywiście znają, bo sami go rozważali w niedalekiej przeszłości.
Znaczną część najważniejszych opracowań dotyczących zasobów przyrodniczych zlokalizowanych na trasie alternatywnego przebiegu obwodnicy Augustowa w ciągu ostatniego roku zdążyli już opracować eksperci działający w pozarządowych organizacjach ochrony przyrody. Wystarczy podjąć z nimi partnerską współpracę.
Uważam, że w sytuacji, gdy jeszcze ani jedno drzewo nie padło, ani jeden buldożer nie wjechał w Dolinę Rospudy, w sytuacji, gdy UE deklaruje chęć sfinansowania poważnej części inwestycji, jest to jedyne sensowne zachowanie. A opóźnienie rozpoczęcia prac terenowych szybko zostanie nadrobione dzięki uniknięciu czasochłonnego rozwiązywania problemów technicznych pojawiających się w trakcie w "ujarzmiania" torfowisk i nieuchronnych przestojów wywołanych ustawą o ochronie przyrody i pustkami w państwowej kasie.
***
Profesor Simona Kossak z wykształcenia jest biologiem, z zamiłowania leśnikiem. Absolwentka Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 2003 roku kieruje Zakładem Lasów Naturalnych Instytutu Badawczego Leśnictwa.
Jest autorką ponad 150 artykułów popularno-naukowych, opracowań
naukowych oraz trzech książek.
Od 33 lat mieszka w starej leśniczówce "Dziedzinka" w Puszczy Białowieskiej.
Rozmawiała Bogusława Szumiec
PAP - Nauka w Polsce