Mario, to istny ''Koszmar z ulicy popłochów'', jeśli mogę tak parafrazować tytuł jednego z amerykańskich horrorów, wszystkie nasze popłochy padają ofiarą wykoszeń!
Ale, wiedząc już o tym (bo w ciągu dnia przeczytałam Twoją informację o skoszeniu popłocha) postanowiłam pójść za ciosem i objechać choćby 50 km, a znaleźć tę roślinę w takim miejscu, o którym mogłabym przypuszczać, że będzie bezpieczne.
I szczęście mi dopisało, widziałam wiele popłochów. Najpierw wspomnę o pierwszym - jeszcze w Poznaniu, przy ulicy, którą codziennie jeżdżę tam i z powrotem do pracy (by bicycle) zauważyłam dzielną roślinkę, która na koszenie postanowiła odpowiedzieć kwitnieniem!!! Poniżej pokażę jej aktualny pokrój, dalej 4 najbardziej rozwinięte pąki, a kilka kolejnych już się też zaczyna zawiązywać. I to mi się podoba !!! Tak trzymać!
Jadąc szosą z Zakrzewa do Kłecka, na obszarze będącym w bezpośrednim sąsiedztwie Lednickiego Parku Krajobrazowego, zobaczyłam wiele popłochów, które rosną na skraju pola rzepaku. Mogę chyba liczyć na to, że przynajmniej do czasu zbiorów rzepaku, gdy dojrzeją nasiona, popłochy będą bezpieczne.