Ponieważ zostało jeszcze trochę dziennego światła poszedłem zobaczyć teren położony za ogrodzeniem ośrodka przy jego północno-wschodniej krawędzi. Pasożytobranie musi trwać. Na początku coś co nazywamy pyłkoświństwką czyli Microbotryum violaceum porażający bniec biały - Melandrium album.
Potem poszedłem w stronę drzew. To topole osiki - Populus tremula. I tutaj trafiała się Melampsora populnea.
Były też grzyby mające kapelusz i nóżkę, tak jak ten czernidłak atramentowy - Coprinus atramentarius.
Trafiła się również lakownica spłaszczona - Ganoderma lipsiense.
Raczej zdrowym był ten dziewięćsił pospolity - Carlina vulgaris. Chociaż kto go tam wie. Zapewne jakieś mikrogrzyby pożerają przekwitające kwiaty.
A teraz omszały pień śliwy domowej - Prunus domestica. Na nim zauważyłem tarczownicę bruzdkowaną - Parmelia sulcata.
Pod płotem leżał spory kawał gnejsu. To oczywiście próbka budowy geologicznej Półwyspu Skandynawskiego dostarczona tutaj w plejstocenie.
Znalazłem na nim porosty. To zapewne jakaś Physcia.
To zapewne Lecanora muralis.
Z tym gatunkiem mam największy kłopot. Czyżby mąklik otrębiasty - Pseudevernia furfuracea, który lubi się wyjątkowo rozwijać na podłożu skalnym.
Oto kolejna chora roślina, czyli nostrzyk żółty - Melilotus officinalis porażony przez Microsphaera trifolii.
Na ścieżce trafił się bardzo ładny mech, czyli Syntrichia ruralis.
Następną rośliną kwiatową jest świetlik wyprężony - Euphrasia stricta.
Przyjmując pogląd Majewskiego poraża go pęcherznica - Colesporium tussilaginis. Na chorobie jest choroba, czyli Ramularia colesporii.
Koniczynę łąkową - Trifolium pratense też porażała Microsphaera trifolii.
Odrywam na chwilę wzrok od ziemi.
Następnie zauważam chabra driakiewnika - Centaurea scabiosa.
Na niebie gromadziły się ciekawe chmury.
Traganek szerokolistny - Astragalus glycyphyllos był nieznacznie porażony przez Micrsphaera astragali.
Koniczyna pogięta - Trifolium medium była zdrowa.
Zasadniczo okolica jest ładna, ale coś takiego też tutaj mają.
Kolejna zieloność to jastrzębiec kosmaczek - Hieracium pilosella.
I znowu drzewka oraz chmurki.
Rozglądam się za kolejną porcją grzybów pasożytniczych. Ten bluszczyk kurdybanek - Glechoma hederacea był zdrowy.
Na tym uczepie amerykańskim - Bidens frondosa też nic nie było.
Chory był mlecz - Sonchus. Poraża go pęcherznica - Colesporium tussilaginis. Ramularia colesporii też tutaj jest.
I tym akcentem tego dnia skończyłem pasożytobranie. Teraz zmierzamy na ognisko. Jesteśmy oczywiście po kolacji.
Zanim doszedłem tam, gdzie wszystko się miało odbyć zauważyłem jeszcze tego przybłędę.
Wykonałem sporo zbliżeń. Kiedyś się dowiem co to jest.