W środę 2 sierpnia doszła do mnie informacja, że kamieniołom "Morskie Oko" znajdujący się przy ulicy Fabrycznej został zalany. Zostałem poproszony o komentarz w tej sprawie. Tak to podałem do lokalnego tygodnika Przełom.
O tym, że zalanie tej niecki jest kwestią czasu było wiadomym od chwili, kiedy została osuszona w związku z uruchomieniem wydobycia w Kopalni Matylda. Zaprzestanie eksploatacji ujęcia wody z Matyldy było początkiem procesu zalewania. Po raz pierwszy ten problem przedstawił Marek Szuwarzyński stosownym władzom w roku 2000. Od tego momentu co jakiś czas o tym przypominał. Ostatnio zrobił to w czasach kiedy Marek Niechwiej kończył swoje urzędowanie jako burmistrz Chrzanowa. W związku z tym, wiadomym było, że coś należy zrobić i wszyscy zainteresowani się z tym zgadzali. Co zatem należało zrobić a nie zostało nigdy nawet rozpoczęte. Koniecznym jest usuniecie całej biomasy, nie tylko drzew ale i nagromadzonego humusu. W przeciwnym razie z bardzo wysokim prawdopodobieństwem powstanie tutaj instalacja, przy której atmosfera panująca na Kątach (za sprawą balińskiego wysypiska śmieci) oraz na Borowcu (za sprawą kompostowni) będzie czymś w rodzaju perfumerii. Wnętrze Skały zwanej tez Morskim Okiem, jest bardzo wrażliwym miejscem dla zasobów wodnych Chrzanowa. Tylko tutaj można je najłatwiej i najskuteczniej trwale zanieczyścić. Zatem rozpoczęła się bardzo piękna katastrofa, jakby powiedział Grek Zorba. Tę wypowiedź konsultowałem z Markiem Szuwarzyńskim. Nader często pokazywałem stopień spontanicznej sukcesji w tej okolicy.
Teraz jestem na ulicy Fabrycznej i zbliżam się do wyrobiska mijając hurtownię spożywczą.
Wyrobisko znajduje się po lewej stronie drogi. Poprzez bujną zieleń niczego nie widać.
Po prawej stronie drogi, blisko linii kolejowej rządzi winobluszcz zaroślowy - Parthenocissus inserta.
Oto skraj niecki. Coś tutaj wcięto.
Dochodzę do górnej krawędzi i usiłuję spojrzeć w dół. Widok zasłania bujna zieleń.
Wycięto tutaj klony jesionolistne - Acer negundo. Nie miało to żadnego związku z tym co ma się dziać na dole.
Ruszam w dół. Po drodze przechodzę przez rozdrobnione gałęzie. To dowód na to, że nikt nie miał w tym momencie wiedzy o tym co tutaj się dzieje.
Stromy stok zajmuje łan barszczu zwyczajnego - Heracleum sphondylium.
Bliżej dna pojawia się więcej pasternaku zwyczajnego - Pastinaca sativa.
Oto pierwsza woda. Pojawia się na granicy łąki i drzewostanu. Tuż przy brzegu głębokość zbiornika osiągała około pół metra.
Zalane rośliny zielne świadczą o tym, że było to bardzo zaskakujące wydarzenie. Prześledzimy to na przykładzie dzwonka pokrzywolistnego - Campanula trachelium.
Zerkam teraz ku górze. Docelowo woda może płaski teren i nieco stromizny.
Ten odcinek kończę pokazaniem zalanej bujnej zieleniny.
Ten potop musiał się zdarzyć około 2 tygodnie temu.