Kiedy po zbiorze trzcin zbliżałem się do Muzeum, okazało się, że koniecznie trzeba nagrać film o szkodliwości wypalania traw. Próbowaliśmy coś znaleźć, ale w końcu zadzwoniliśmy na straż pożarną aby dowiedzieć się, gdzie ostatnio gasili trawy. Plan zdjęciowy znajduje się na północ od autostrady, na wschód od linii kolejowej, w okolicy, gdzie przecina ją rzeka Luszówka.
Część traw, w tym sporo trzciny pospolitej - Phragmites australis ocalała.
A to już fragment spalony.
Oto kolejne nie spalone miejsca. Te są dość malownicze.
Bliżej autostrady, nad Luszówką znajdował się większy spalony płat. Przy tej okazji powiedziałem, że wiosna do nas startuje z kwiatami a my ją witamy gorąco paląc suche trawy.
Oceniając skutki takiego działania podkreśliłem, że dla Matki Natury jest to coś w rodzaju ondulacji trwałej na gorąco.
Pożar odsłonił mrowisko. Mrówki przeżyły.
Spotkałem także kilka spacerujących winniczków.
Ogień nie przekroczył Luszówki.
Ten krzew zapewne został uśmiercony.
Kiedy kończyliśmy kręcenie filmu nadeszła bardzo czarna chmura. To było takie wymowne.