Cmentarz żydowski w Chrzanowie gości tutaj nader często. Jest on objęty opieką przez Muzeum w Chrzanowie i z tego powodu bywam na nim służbowo. Odkryłem tutaj sporo ciekawostek. W planowanej do wydania w najbliższym czasie monografii tego miejsca jest przewidziany rozdział o nim, jako ostoi dzikiem przyrody. Tym razem chodziło przede wszystkim o prace związane z pielęgnacją drzew. Oto jeden z większych dębów szypułkowych - Quercus robur. On był przewidziany do golenia.
Idąc w jego kierunku minąłem macewę z marmuru dębnickiego.
Kolejna macewa sprawia wrażenie wykonanej ze szczotki kalcytu.
Oto dąb z bliska.
W pobliżu niego leży połamana macewa. Tej póki co nie podnosimy.
Wiele drzew, tak jak ta brzoza brodawkowata - Betula pendula stanowi zagrożenie dla macew. Zasadniczo są one nienaruszalne. Zgodnie z tradycją drzewo należy do zmarłego.
Przy tej brzozie znajduje się macewa granitowa. Podejrzewam klesowit z dzisiejszej Ukrainy.
Dla odmiany tutaj można rzec - z piasku powstałaś, w piasek się obrócisz. Takich nieczytelnych macew jest tutaj sporo.
Oto kolejne przykłady żydowskiej sztuki sepulkralnej.
Przy północno-wschodnim krańcu cmentarza drzewa oplata bluszcz pospolity - Hedera helix.
Tutaj też natrafiłem na macewy z napisami w alfabecie zrozumiałym także dla nas.
Tę brzozę brodawkowatą - Betula pendula nadgorliwy pracownik oczyścił z bluszczu. Tym nie mniej to i owo przeżyło.
I na koniec po prostu różnorodność macew. W sumie na tym cmentarzu spoczywa nieco ponad 3000 osób. są one wykonane z wielu rodzajów skał. Teraz dokumentuję porastające je porosty