W kolejnym odcinku odwiedzimy tutejszy cmentarz ewangelicki. Wchodzimy boczną furtką, a właściwie luką w ogrodzeniu.
Większość mogił sprawia wrażenie opuszczonych.
W stosunku do moich poprzednich wizyt nowością było uporządkowanie miejsca pochówku ofiar obozu, który działał tutaj zaraz po wojnie, znaczy się w latach 1945 - 1947. Więcej w ostatnim odcinku tego serialu. Mój dziadek Wincenty Chroboczek też tutaj gdzieś jest.
Oto kilka przykładowych nazwisk osób, którzy dla ówczesnej władzy byli groźnymi przeciwnikami.
Oto kolejne zaniedbane nagrobki. Na szczęście minęły czasy, kiedy to miejsce traktowano jako źródło surowca do wyrobu innych nagrobków.
Zasadniczo panuje tutaj cisza i spokój. To prawie park.
Oto grób czwartego proboszcza mysłowickiej parafii.
Inne dawne nagrobki też ocalały.
W pewnym opracowaniu o tym miejscu piszą, że w środkowej części cmentarza jest umieszczony kamienny krzyż na którego cokole widnieje data założenia cmentarza. To rok 1885. W rzeczywistości krzyż znajduje się bliżej południowej części tej nekropolii.
W okolicy krzyża zerkam w koronę modrzewia europejskiego - Larix decidua.
Następnie przechodzę obok bardzo zdewastowanych partii tej nekropolii.
Oto jeden z lepiej zachowanych pomników.
Oto kolejna kwatera zapomnianych.
W tej okolicy jest pochowany muzyk, kompozytor i organista parafii, rachmistrz Richard Mansel (1887-1930). Po lewej stronie, na innym nagrobku stoi płaczka.
Bardzo osobliwy jest nagrobek przypominający pień drzewa. Wykonała go firma z Katowic.
I to by było na tyle. To interesujące miejsce skrywa się za taką niezbyt efektowną bramą.