W poszukiwaniu właściwego ujścia Soły do Wisły w sile dwóch trzecich uczestników naszej wyprawy ruszyliśmy przez zarośla w górę rzeki.
Po pewnym czasie natrafiliśmy na odcięty zbiornik wodny. Jak się później dowiedziałem, było to dawne ujście Soły.
Przebywała tam rodzina łabędzi niemych.
Nieco dalej było inne odcięte koryto.
Idziemy dalej do przodu.
Jest dziko i bardzo malowniczo.
Idziemy teraz skrajem gęstych chaszczy, za którymi czasami pojawia się otwarta przestrzeń.
Trafił się między innymi barszcz zwyczajny - Heracleum sphondylium.
A poza tym bez większych zmian.
Potem wróciliśmy nad brzeg. Do celu mieliśmy około 400 metrów, ale teraz wiem, że był on nieosiągalny z tego miejsca. Po analizie zdjęć satelitarnych widać, że woda, którą oglądamy pochodzi z Soły.
Wtedy, nieświadomi niemożności osiągnięcia celu brnęliśmy dalej w chaszcze.
Natrafiliśmy na kolejne oczko wodne.
Minęliśmy go aby tak czy owak dotrzeć do większej wody.
Oto wielka woda. Od tej strony 80% cieczy to Soła, ale do właściwego ujścia i tak mamy co najmniej 200 metrów.
Z tego miejsca przez prawie otwartą przestrzeń ruszyliśmy w kierunku wału, po koronie którego tutaj dotarliśmy. Na tej przestrzeni dominującym składnikiem flory był ostrożeń polny - Cirsium arvense. Na pierwszym zdjęciu widać ponadto jedną trzecią uczestników naszej wyprawy.
Tuż przed wałem trafił się jastrun - Leucanthemum vulgare.
Przyspieszamy, wędrując z powrotem wzdłuż wału na trawersie Kruków.
Potem drogą oglądaną przy tablicach informacyjnych na początku szóstego odcinka ruszyliśmy nad rzekę.
To była zdecydowanie Soła i jej nieaktywny, antropogeniczny dopływ.
Tutaj też rósł barszcz zwyczajny - Heracleum sphondylium.
Od tego miejsca postanowiliśmy dość szybko pójść prawym brzegiem Soły pod prąd.
Pstrykałem już niezbyt często. Na zakończenie tego odcinka trochę malowniczych chmurek.
W miejscu, gdzie dolinę przecina linia przesyłowa odbiliśmy w lewo aby odejść od rzeki
(wypowiedź edytowana przez piotr_Grzegorzek 30.listopada.2016)