Ten odcinek będzie dość monotonny, ale przejść go trzeba. To trasa oznaczona kolorem ciemnozielonym. W tej okolicy znajduje się Obszar Natura 2000, ale w tym czasie nie był precyzyjnie oznakowany. Formalnie jest jak być powinno, ale realnie to Spłachetek Natura 2000. Oczywiście chodzi o słynne modraszki.
Na razie podążam na północny wschód idąc w osi rowu. Mijam grupę brzozy brodawkowatej - Betula pendula.
Mijam jakiś głóg - Crataegus.
Następnie zerkam za siebie podziwiając przede wszystkim chmury.
Potem dochodzę do grupy z wierzbą kruchą - Salix fragilis.
Mijam kolejny głóg - Crataegus.
Jest jeszcze jedna brzoza brodawkowata - Betula pendula.
I ponownie głóg - Crataegus. W tym stadium to lepiej gatunku nie dociekać.
Zwracam teraz uwagę na zieleninę. Oto dzięgiel leśny - Angelica sylvestris.
I kolejne standardowe widoki.
I tak zbliżyłem się do do drogi biegnącej w osi południowy wschód - północny zachód. Teraz pod nogami zauważam pięciornik piaskowy - Potentilla arenaria.
Była też kosmatka licznokwiatowa - Luzula multiflora.
Był wilczomlecz lancetowaty - Euphorbia esula.
Wyszły już krwiściągi lekarskie - Sanguisorba officinalis.
Teraz zdecydowanie stoję przy wschodnim krańcu drogi. Za chwilę odbiję w lewo.
Jest tutaj dość zwarty drzewostan.
Sporą połać terenu zajmują zarośla śliwy tarniny - Prunus spinosa.
Teraz obejrzyjmy jej kwiaty z bliska.
Idąc dalej mijam obaloną brzozę brodawkowatą - Betula pendula.
Mijam kolejne skupiska śliwy tarniny - Prunus spinosa.
To była po prostu pora na ten gatunek.
Dlatego proponuję kolejną serię zdjęć jej kwiatów.
I tak pośród ich bieli dotarłem do głównej drogi.
Na przystanku okazało się, że autobus będzie nie prędko. Zatem zdecydowałem się jeszcze na przejście lasu widocznego na horyzoncie.
Aż zatęskniłem do kwitnienia tarek, to taki szczególny czas, gdy bieleją ich śniegiem miedze;)
Z tym pejoratywnym spłachetkiem naturowym nie przesadzajmy. Planowano więcej, wyszło mniej. Ale dla ochrony np. tych motyli nie jest potrzebne wcale więcej, niż np. taka polana śródleśna czy łąka pod lasem. Motyle to nie są wilki, wędrujące po rozległym terytorium. Sąsiedniego lasu im nie trzeba czy łąkowych murszowisk gdzieś obok, pozbawionych roślin żywicielskich.
Same trzęślicówki w rejonie Górki są bardzo ładne. I też tam są przedmiotem ochrony, tak jak modraszki. Załączam w aspekcie kwitnienia syberów. Widok z gruntówki odchodzącej na mapce od zielonego w kierunku NE, na Górkę, słusznie w granicach SOO "Łąki w Jaworznie".
Kosaćce syberyjskie w rejonie samych Ciężkowic pamiętam i sprzed wielu lat, rzucające się w oczy z obu stron torów kolei warszawsko-wiedeńskiej między +/- Ciężkowicami a Balinem, może Dulową.
Tam są trzy takie "spłachetki". Lud ciężkowicki był przeciwny ich powstaniu w ogólności, ale teraz w ich istnieniu upatruje szansę na powstrzymanie wydobycia węgla spod tego obszaru. A kosaćców syberyjskich ci u nas dostatek.
A to dość standardowe - najpierw miejscowi nie chcą, żeby cokolwiek w okolicy chronić, widząc w tym jedynie ograniczenia własnej wolności (wolności niszczenia?), ale jak tylko coś zagrozi ich spokojowi (potencjalnie uciążliwa inwestycja drogowa, spalarnia śmieci, wysypisko itd.), to larum grają tak ekologiczne, że zawstydziliby Greenpeace w dążeniach do zablokowania..;) Taka jednym słowem obrona za wszelką cenę status quo w głowach coś nam siedzi, czysty konserwatyzm - zmiany są ZŁE
Tak, kosaćców jeszcze dostatek, są dość odporne, ale biorąc pod uwagę skalę regionalnego zaniechania użytkowania łąk - juz niedługo. Na tym zdjęciu sukcesję w kierunku leśnym też już widać, głogi już kolonizują.
- ja to zjawisko nazywam 'genetycznie-narodową obłudą i zakłamaniem do szpiku kości' a nie konserwatyzmem. Ujawnia się zresztą w prawie każdej dziedzinie życia. Tak przy okazji - 'tarka' i 'sybery' to elementy jakiegoś żargonu zawodowego ??
Ja akurat te łąki obserwuję od polowy lat 90. ubiegłego wieku. Od tamtego czasu Sukcesja w kierunku leśnym nie postąpiła. Wspomniane spłachetki wciąż są własnością prywatną. W tym roku RDOŚ coś tam ustalała w kierunku gospodarowania nimi. Właściciele dowiedzieli się ostatni i to tylko dzięki publikacji w tygodniku Co Tydzień. Na razie pojawiły się tablice informacyjne. Tarka to akurat ludowa nazwa tarniny. Jako, że jestem Ślązakiem to -"u nas sie na ni godało torki". Co do pewnej ekologicznej obłudy to jest na nią określenie Syndrom NIMBY (angielski skrótowiec). Generalnie nie mamy nic przeciwko takim kontrowersyjnym inwestycjom, pod warunkiem, że nie są lokowane blisko nas.