Tedy ruszamy dalej. Pogoda nie była rewelacyjna, ale zdecydowaliśmy, że odwrotnej drogi nie ma. Teraz poruszamy się trasą oznaczoną kolorem żółtym.
Na początku mamy piaszczysty trakt.
Po pewnym czasie pojawia się odcinek utwardzony płytami betonowymi.
Na prawo od drogi znajduje się zagłębienie po piaskowni zrekultywowane w kierunku leśnym.
Przy drodze pojawiła się dziewanna - Verbascum.
I znowu kolejny odcinek z płytami betonowymi. Teraz będzie tak praktycznie przez cały odcinek.
Mamy też swoiste piętno cywilizacji, które na szczęście w nieszczęściu można datować na okres sprzed 1 lipca 2013 roku.
Zaczęło się ściemniać. Drogę tutaj jako tako ocieniają topole osiki - Populus tremula.
Jesteśmy na trawersie stacji kolejowej. Ten napis znajduje się na wlocie tunelu przejścia podziemnego.
Zanim przeszliśmy na drugą stronę obejrzeliśmy tereny kolejowe.
W przejściu podziemnym natrafiliśmy na takie malowidła. Altamira to to nie jest.
Jesteśmy już po drugiej stronie magistrali kolejowej. Na osłonie peronu też znajdują się inskrypcje.
Budynek stacyjny znajduje się na końcu tego traktu.
W drodze mijamy kępę wierzby purpurowej - Salix purpurea.
Był też wilczomlecz sosnka - Euphorbia cyparissias porażony przez Aecidium euphorbiae.
Na stacji Jęzor pociągi już nie stają. Budynek znajduje się, jak to tutaj mawiamy w stanie zejściowym.
Pod ścianą rosła sobie po prostu turówka wonna czyli żubrówka - Hierochloë odorata. Podejrzewam uciekiniera z transportu kolejowego.
Za budynkiem stacji spotkaliśmy kilka smardzów jadalnych - Morchella esculenta.
Idziemy dalej. Droga wciąż jest traktem wyłożonym betonowymi płytami.
Idąc przed siebie zignorowaliśmy tę ścieżkę. Gdyby nie to zrealizowalibyśmy założony cel tej wyprawy, czyli wizytę w "Zaprzemszańskim Kraju", czyli części Jaworzno leżącej na prawym brzegu Białej Przemszy.
Po prostu wygodny trakt miał większą siłę przebicia.
Tutaj, na skraju lasu znaleźliśmy owocująca topolę osikę - populus tremula.
Był też młody dąb czerwony, który jesienią zapomniał zrzucić liście.