W kolejnym odcinku ruszymy na południe ulicą Markiefki. Znajdująca się w jej osi stara zabudowa to zabytki.
Z tej dzielnicy pochodził Jerzy Kukuczka.
Teraz po lewej stronie ulicy mijamy szpital Bonifratrów.
Neogotycka figurka Matki Boskiej z Dzieciątkiem została na tej kolumnie ustawiona w 1881 roku.
Teraz zerkamy w ulicę Mieroszewskiego.
Następnie idąc dalej mijamy konwent Bonifratrów.
Dalej przy ulicy Normy mijamy przejawy lokalnego patriotyzmu.
Dalej niestety proza życia, czyli być może zabytki pod opieką konserwatora, który z braku środków niewiele może zrobić.
Pomiędzy to wciśnięto sporo nowoczesności.
Jest kolejny ważny zabytek. To kamienny krzyż na rogu ul. ks. Leopolda Markiefki 76 i ul. Kowalskiej.
Mijamy kolejne familoki. Stylistycznie to historyzm ceglany.
Część nawierzchni pokrywa kostka porfirowa. Stawiamy, że jest ona rodem z Dolnego Śląska.
Tym nie mniej w tej okolicy było raczej ponuro. Niewątpliwie atmosferę podkreślała płaczliwa pogoda. Plamki na niektórych zdjęciach to też skutek panującej pogody.
A to już inskrypcje na kamienicy przy ulicy Grabonia.
W tych familokach musiał zamieszkiwać tak zwany lepszy sort.
A poza tym, okolica zasadniczo zdaje się być ceglaną pustynią.
Są jednak jakieś drzewa, na przykład robinie akacjowe - Robinia pseudoacacia.
Teraz mamy przykład familoka z XIX wieku.
Potem mamy bloki a właściwie familoki z drugiej połowy XX wieku.
Czasami to sąsiedztwo daje zaskakujące efekty.
Koegzystencja obu rodzajów zabudowy jest trudna. Oto urok polskiego węgla.