Tego roku było sporo kamiennych wątków. Między innymi dlatego, że szykowałem wystawę pt. Okruchy Ziemi, czyli niezwykłe losy zwykłych skał. W tym też okresie postanowiłem położyć pewien nacisk na modną obecnie geoturystykę.
Pierwszą serię krakowskich zdjęć wykonałem 19 września. Na początku zwietrzały piaskowiec karpacki przy zejściu z dworca kolejowego na chodnik przy ulicy Lubicz.
Potem było przejście pod ulicą Basztową. Tutaj okładzinę stanowi między innymi marmur zwany Marianna Zielona. Podobnie, jak to się tłumaczy pokrętnie przy owocach
Vaccinium myrtillus jeśli marmur jest krajowy i ma dużo czerwonych smug to jest to Marianna Zielona. Skałę wydobywa się w rejonie Kletna.
Dalej idzie kostka brukowa z granitu zwanego Czerwony Szwed z dziedzińca opodal banku PKO przy ulicy Szpitalnej.
A to już Mały Rynek i kostka porfirowa z Miękini sąsiadująca z granitem strzegomskim.
Z kolei bruk ulicy Siennej tworzy gnejs z dzisiejszej Ukrainy, wydobywany niegdyś gdzieś nad Czeremoszem.
Sjenit z Kośmina oglądamy jako okładzinę cokołu pomnika Adama Mickiewicza.
Zwiedzając Sukiennice z przeciwnej w stosunku do pomnika strony oglądamy kolumny wykonane z granitu pochodzącego z wysp Alandzkich. Przy okazji wędrując po Sukiennicach trzeba zwrócić uwagę na żółty kamień pod nogami. To dolomit diploporowy z Libiąża, wydobywany w Kamieniołomie pod Lasem.
A to już Uniwersytet Jagielloński. Oto kolumna z jurajskiego wapienia skalistego z krzemieniami na dziedzińcu Collegium Maius.
I jeszcze raz Dziedziniec Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego. Oto studnia z dewońskiego czarnego marmuru dębnickiego. Opodal płytki z dolnojurajskich piaskowców z Tumlina.
Następnie udałem się pod gmach Muzeum Narodowego. Tutaj w fasadzie dominuje dolomit diploporowy z Chrzanowa, wydobywany w kamieniołomie Morskie Oko przy ulicy Fabrycznej.
I na zakończenie tego spaceru okolica Bunkra Sztuki, gdzie leżą duże kawałki porfiru z Zalasu.
Druga seria zdjęć powstała 18 listopada. Na początku wnętrze restauracji Chimera, gdzie wypatrzyłem kawałek wapienia ze śladami działalności skałotoczy. To musiało się dziać na brzegu morza mioceńskiego.
Nader często w tej okolicy znajdujemy skarpy wykonane z wapieni jurajskich, tutaj z licznymi krzemieniami. Była to forma podtrzymywania konstrukcji budynków, które przy przebudowach i nadbudowach często groziły zawaleniem.
Warto też przyjrzeć się wieży ratuszowej. Tutaj wapienie jurajskie skomponowane z cegłą zostały wzbogacone o dolomit libiąski. Najlepiej widać to na wykuszach.
Wykonane z jurajskiego wapienia skarpy wzmacniające budynek przy ulicy Gołębiej zostały uzupełnione o libiąski dolomit diploporowy.
Tutaj też w chodniku można zobaczyć czarny andezyt z okolicy Równego na dzisiejszej Ukrainie.
W owym czasie płytę rynku ozdabiał granit strzegomski. Moją uwagę przyciągnęły te płytki, które posiadały ciemne smugi skal obocznych w stosunku do głównej żyły. To częsty widok w tej skale.