Zacznę od główki, czyli wstępu do trzeciego mojego tegorocznego artykułu w mysłowickiej edycji tygodnika Co Tydzień.
W piątek 15 stycznia zbieraliśmy materiały do kolejnego filmu przyrodniczego. Ponieważ naszym zasadniczym celem było przybliżenie warstw gogolińskich triasu środkowego postanowiłem zajrzeć także do słynnego kamieniołomu w Dziećkowicach powiązanego z wapiennikiem Penczków. Miejsce to dla nauki doskonale udokumentował Leszek Chudzikiewicz. Ostatnio byłem tutaj w lutym 2009 roku. Muszę tedy na wstępie zaznaczyć – tu zaszła zmiana, niestety na gorsze.
Zajechaliśmy tym razem od górnej części wyrobiska. Teraz staram się zejść na dół.
Po drodze były zarośla śliwy tarniny - Prunus spinosa.
W drzewostanie, chociaż to wzgórze pojawia się sporo jesionu wyniosłego - Fraxinus excelsior.
W końcu trafiłem na równą przestrzeń. Tutaj dominuje trzcinnik piaskowy - Calamagrostis epigeios.
Było też sporo głogu - Crataegus.
Miejsce to jest bardzo rzadko odwiedzane, zapewne nieznane w pewnych kręgach, skoro wciąż znajduje się tutaj blaszany komin pieca wapienniczego.
Dla porządku zerkam na chwilę do środka.
Wchodzę ponownie do niecki wyrobiska, przedzierając się przez czyżnie.
Po dłuższej chwili znajduję pierwsze odsłonięcia, ale w porównaniu z rokiem 2009 są zupełnie nieczytelne.
To, że mój aparat zaczął ściemniać istotnej różnicy nie czyniło. Po prostu i tak nie było widać tego co chciałem pokazać, a co jeszcze opisywał Leszek Chudzikiewicz. Jak widać w pełni sezonu wegetacyjnego bylibyśmy zupełnie bez szans na zobaczenie nawet tego.
Wracając wypatrzyłem ostrożnia lancetowatego - Cirsium vulgare. Bardzo zlewa się z otoczeniem, ale nic to.
Pewną zmianą na lepsze było to, że znane mi osady najwyższego piętra antropocenu można datować na okres sprzed 1 lipca 2013 roku.
I jeszcze jeden widok odsłonięcia. Chociaż jest jasne to i tak zasłonięte.
Tedy zdecydowanie opuszczamy to zaniedbane miejsce. Po drodze mijamy owocujące krzewy róży dzikiej - Rosa canina.
Pewną metaforą, trochę nawiązującą do słynnej sceny z Ludzi bezdomnych była ta rozdarta wierzba iwa - Salix caprea tutaj niknąca w pewnej pomroce.
A kiedy znaleźliśmy się przy samochodzie spojrzałem ostatni raz na wschód. Tutaj królem murawy jest dąb szypułkowy.
W teraz w kwestii rozdartego drzewa. Ja tez czuję się rozdarty. Ponieważ w Chrzanowie jest prawie identycznie, mogę o sobie napisać przyganiał kocioł garnkowi. Ta okolica również znajduje się na lokalnej ścieżce przyrodniczej. Jest jednak bardzo zaniedbana. Jak się później dowiedziałem, odwiedzając Górę Świętej Anny, jej walory mogły by rozpocząć przywracać kosiarki marki owca wrzosówka - poniekąd na paliwo odnawialne.
A teraz wirtualny powrót do przeszłości. Tak to wyglądało 7 lutego 2009 roku.
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/387771.html,
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/387954.html