Tego dnia w Jaworznie były przedstawiane wyniki badań nad powodami pogarszającej się jakości wody w zalewie Sosina. Ja od kilku lat na łamach prasy lokalnej podkreślałem, że to skutek eutrofizacji, dającej efekt akwarium z awarią filtra przy przekarmionych rybkach. W rzeczywistości wyszło, że zmalał dopływ wody, zmalał odpływ i praktycznie wyszło na moje. Niestety czucie i wiara Piotra Grzegorzka nie są miarodajne. Musiało być mędrca szkiełko i oko. Sorry, takie mamy prawo.
Po konferencji obejrzeliśmy zmrożoną taflę zbiornika w okolicy odpływu. W komentarzu dla lokalnej telewizji powiedziałem, że ja bym się w tej cieczy nie zanurzył.
Następnie rozejrzeliśmy się po okolicy. Na pniach topoli holenderskiej - Populus x canadensis cv. Marylandica zauważyłem złotorost ścienny - Xanthoria parietina. Ten gatunek pojawia się w Jaworznie od niedawna. Znaczy się powietrze nam się powoli oczyszcza.
Potem udaliśmy się nad Kozi Bród w okolicy przecięcia się go z ulicą Bukowską. Rzeka wciąż tutaj była i do tego malowniczo zamrożona.
Tego dnia stwierdziłem, że w porównaniu z grudniem rzeka wydłuzyła się o nieco ponad sto metrów.
Teraz oglądamy próg pod mostem.
Potem ruszam z biegiem rzeki aby sprawdzić, dokąd dotarła.
Po drodze natrafiłem na elementy betonowe układające się w strzałkę. Pokazuje ona którędy do Przemszy.
Jest tutaj także pewna ilość wierzb kruchych - Salix fagilis.
Jak się po chwili okazało, rzeka skończyła bieg pod widoczną na horyzoncie wierzbą kruchą - Salix fragilis.
Jej koniec wyznaczają zalegające na dnie opony. Latem rzeka także tutaj kończyła swój bieg, oczywiście kiedy osiągała najwyższe stany.
Opuszczając tę okolicę zauważyłem jeszcze zimówkę, obecnie płomiennicę - Flammulina na wierzbie kruchej - Salix fragilis.
Trzecim miejscem była okolica Placu Górników z widokiem na galerię handlową Galena. Przede wszystkim zwracałem uwagę na wierzbę białą w odmianie płaczącej - Salix alba "Tristis". Losy tego drzewa śledzę od początku tego wieku.
Potem spojrzałem na hałdę przy ulicy Rzemieślniczej. Jest już formalny wniosek o nadanie jej imienia Kościuszki. Góra, wzgórze, pagórek to nie istotne. Chodzi o upamiętnienie kopalni, która została stąd "zniknięta".
A potem zacząłem penetrować chaszcze. Na początku bylica pospolita - Artemisia vulgaris.
Potem zielone liście mniszków - Taraxacum. Rośliny rosną w próchniejącym pniaku.
A teraz mamy zejściowy ostrożeń lancetowaty - Cirsium vulgare.
Potem udaliśmy się do Dziećkowic. To będzie tematem odrębnego fotoreportażu. Na zakończenie dnia odwiedziłem Byczynę. Tutaj w ścianie stodoły oglądaliśmy wapienie warstw gogolińskich. Wizyta tu i tam była częścią materiału do filmu pt. Gogolin tu, Gogolin tam.
Na zdjęciach najlepiej wyszedł kamień ze zlepieńca śródformacyjnego, zapewne od strony spągu.
Był też przemyślnie pofałdowany wapień muszlowy.