Tej soboty odbyliśmy pierwszą, tegoroczną wyprawę firmowana przez muzeum w Chrzanowie. Tak jak zapowiadałem był to Kraków bardzo mało znany, nawet jeśli po części były to miejsca tłumnie odwiedzane przez turystów. Tym razem będzie bardzo mało botaniki - sorry, taka pora roku. Będzie za to barok po części przerabiany na barak. Powiada się potocznie, że są to przejawy buractwa pewnych osób, ale moim zdaniem jest to określenie obraźliwe dla buraków jako takich.
Na początku ulicą Pijarską zmierzamy w kierunku Bramy Floriańskiej.
Zerkamy w ulicę Floriańską i ruszamy dalej.
Znaleźliśmy się na placu, który nie wiedzieć czemu nazwano Zaułkiem Książąt Czartoryskich. Po prostu to jest Plac. Zaułek powinien być znacznie mniejszy i nie przechodni. Poza tym te schodkowate podesty są też tak jakby nie z tej bajki.
Ozdobą w przeciwnym tego słowa znaczeniu jest ta poniekąd piękna i klasyczna rzeźba - „Merkury przed zabójstwem Argusa” Bertela Thorvaldsena. Po prostu takie dzieła to tylko na prostopadłościany a nie odwrócone kubki po napojach. Nie tylko my oceniliśmy tę rzecz negatywnie. Wszak ten obiekt był nominowany do archi szopy, ale przegrał. Wyrosła mu potężna konkurencja czyli Galeria Krakowska. A poza tym ten metal to nie spiż. Była też za to nagroda i wyróżnienie, ale ja głosuję za pierwszą opcją.
Idziemy dalej. Od bardzo wielu lat dowiadujemy się, że wkrótce można będzie zwiedzać Arsenał.
I tak wylądowaliśmy przed kościołem Pijarów. To klasyka baroku.
Jak dla mnie to najważniejsze były schody, zaginiony kawałek Chrzanowa. Wykonano je z dolomitu diploporowego wydobywanego w kamieniołomie przy ulicy Fabrycznej.
I jeszcze raz fasada kościoła.
A potem schody i ich pewne detale, w tym wejście do kościoła dolnego.
Oto bogate barokowe wnętrza.
A na zewnątrz, na klatce schodowej szczególną uwagę powinny przyciągnąć te latarnie wykute w chrzanowskim dolomicie diploporowym. Podobno dzisiejsi rzeźbiarze twierdzą, że ten materiał nie nadaje się do ich celów.
Wkraczamy teraz na ulicę Świętego Jana. Mijamy odrestaurowaną kamienicę Pod Pawiem. Nazwa utrzymuje się od XVII wieku.
Oto widok na całą ulicę Świętego Jana.
Ruchu praktycznie nie ma. My na początku zatrzymujemy się przy pałacu Lubomirskich powstałym z połączenia kamienic. To jest barok.
Kolejnym obiektem, poniekąd odnowionym jest Pałac Przebendowskich. Tutaj właśnie po nadbudowie z baroku zrobił się barak.
I tak dotarliśmy do skrzyżowania z ulicą Świętego Marka. Ten budynek był pierwotnie kościołem Bonifratrów.
Zerkam teraz w głąb ulicy Świętego Marka.
Idąc dalej ulicą Świętego Jana mijamy Pałac Wodzickich. Póki co mamy barok w stanie zejściowym. Czy powstanie kolejny barak, trudno powiedzieć.
Jest jakaś ochrona. Wszak sąsiaduje z nim kamienica z Okiem Opatrzności. Pierwotnie był to dom opatów cysterskich z Jędrzejowa.
I to by było na tyle w tym odcinku. Obiekty opisuję zdawkowo. Wielu wystarczy tylko tyle, resztę można sobie po prostu "wyguglować".