Po Skałce Triasowej oraz Gliniaku ważną atrakcją turystyczną Bolęcina jest domniemany Gródek Stożkowy przy granicy z Młoszową. Znalazł się on na trasie oznaczonej kolorem jasnożółtym.
Początkowo okolica jest niezbyt ciekawa, szczególnie w taki pochmurny dzień. Przecina ją wąski szlak wydeptany przez zwierzynę, raczej dwunożną.
W drzewostanie dominuje nalot, desant lekkiej kawalerii powietrznej pod postacią sosny zwyczajnej - Pinus sylvestris.
Są też trawiaste przestrzenie, o tej porze roku bardzo zapalczywe.
Cel spaceru pod postacią niewielkiego kopczyka widać pod lasem z prawej strony zdjęcia.
Kiedy wyszedłem na ścieżkę prowadzącą do celu zaskoczyły mnie głębokie, szerokie koleiny. To nie mogły być "dziki czterokołowe", których obecność odnotowywałem w poprzednich latach.
Po prawej stronie drogi znajdują się zapory z roślinnego drutu kolczastego, czyli jeżyn - Rubus sp. sp.
Koleina wyraźnie celuje w Gródek. Droga biegnie po niezbyt szerokiej grobli.
Na lewo mijam kolejną nieco opaloną sosnę zwyczajną - Pinus sylvestris.
Na prawo znajduje się pusty, zarośnięty staw.
Na lewo mamy trawy oraz turzyce.
A to już sam Gródek. Kiedyś w tej okolicy na drugą stronę rzeki przeprawialiśmy się ma małym mostku, zepchniętym teraz na prawo.
Przeprawa powstała poprzez zasypanie balami drewna głębokiej w tej okolicy doliny Chechła.
Rzeka spiętrzyła się.
Tak wygląda owa przeprawa na przekroju poprzecznym.
Teraz pokonuję ją.
Następnie z prawego brzegu patrzę na część rzeki, która przedarła się na drugą stronę.
Zdobywam teraz Gródek, śledząc z niepokojem liczne spękania w jego powierzchni.
Na szczycie znajduje się kamień graniczny.
Stąd zerkam na południowy wschód. Na horyzoncie widać Gliniak. Na pierwszym planie mamy Chechło skrywające się wśród trzciny pospolitej - Phragmites australis.
Schodzę teraz w dół. Widać kolejne spękania w strukturze pagórka.
Rozjeżdżona droga biegnie w las. Na prawo od niej widać świeże ślady aktywności bobrów.
Rodzaj kolein wyraźnie świadczy o operowaniu tutaj bardzo ciężkiego sprzętu.
Spojrzałem w górę, zastanawiając się, czy było to przygotowanie do "zniknięcia" tego lasu.
Odpowiedzi nie uzyskałem do dziś, a koleiny chociaż malownicze były milczące.
Od tamtego czasu nie byłem w tej okolicy, a fakt zagrożenia potencjalnego obiektu archeologicznego został zgłoszony wiadomym służbom. One też milczą. Milczą także na prośbę o wyrażenie zgody na przeprowadzenie tutaj badań archeologicznych przez nasze Muzeum.