W owym czasie gromadziłem materiał zdjęciowy do przygotowywanych kolejnych Zielonych Pereł Trzebini. W tym fotoreportażu pokażę plon z dwu dni. Zaczynamy 30 lipca. Znajduję się na obszarze odłogowanych pól uprawnych pomiędzy Osiedlem ZWM a zwartą zabudową Młoszowy. Na początku płat komonicy zwyczajnej -
Lotus corniculatus.
Potem dzwonek skupiony -
Campanula glomerata.
Była też babka średnia -
Plantago media.
Po pewnym czasie udało mi się spotkać bardziej typowe osobniki dzwonka skupionego -
Campanula glomerata. Aby je sfotografować zniżyłem się do ich poziomu. Po lewej widać chaber driakiewnik -
Centaurea scabiosa.
Było tutaj także sporo wrotyczu pospolitego -
Tanacetum vulgare.
Natrafiłem także na badyl nie zasługujący na miano zielska. To zaraza czerwonawa -
Orobanche lutea.
Teraz z najwyższego punktu w tej okolicy zerkam na wschód. Po prawej mamy połowicznie zalesioną Górę Bartoska. Zalesione wzgórze po lewej to Góra Kowalikowa. Obydwa wzniesienia stanowią razem jedną z Zielonych Pereł Trzebini.
Zerkam teraz na północ. Horyzont zamyka wzgórze Ostra Góra - rezerwat buczyny karpackiej. On także został zaliczony w poczet Zielonych Pereł Trzebini. Nie było innej opcji.
Następnie przekroczyłem polną drogę łączącą ulice Luzara i Mostowa. Tutaj mamy bardzo ciekawą sytuację. Wędrując nią z zachodu na wschód mamy na prawo jurę na lewo trias. I właśnie teraz oglądamy fragment triasu.
Był tutaj także blok bardzo falistego wapienia.
Na tym tego dnia skończyłem dokumentację. Do Młoszowy wybrałem się ponownie 17 września. Na początku upolowałem aster nowobelgiski - Aster novi-belgii.
Potem zerknąłem na obetonowaną skarpę głównej drogi powyżej skrzyżowania z ulicą Mostowa. Zwieszająca się zielenina to przytulia pospolita - Galium mollugo.
Teraz znajduję się w rejonie ulicy Bartoska. Tutaj zerkam na typowe dla tej okolicy odsłonięcie zlepieńca myślachowickiego.
Po wyjściu na szczyt skarpy znalazłem jastrzębca sabaudzkiego - Hieracium sabaudum.
Las porastający połowicznie Górę Bartoska jest buczyną składającą się z mocno pokręconych i silnie rozgałęzionych drzew.
Na zakończenie będąc na szczytowej przełęczy zerknąłem w głąb wąwozu ciągnącego się na południe.
Potem dowiedziałem się, że są to Parowy Karniowickie.