Tego dnia do Muzeum w Chrzanowie wpadli dwaj mili panowie z Zabrza i chcieli się czegoś dowiedzieć o arkozie kwaczalskiej. Ponieważ była taka możliwość, panowie posiadali samochód, uznałem, że najlepiej będzie pokazać im tę formację in situ. Oczywiście przedtem pokazałem to co stanowiło naszą dumę, czyli ogród geologiczny oraz posiadaną kolekcję araukarytów.
Jeśli chodzi o teren to na początku zaliczyliśmy dwa miejsca w Zagórzu.
Jedno z odsłonięć arkozy znajduje się przy kościele. Na mapie to żółte kółko.
Z kościołem sąsiaduje partia pstrych iłów, młodszych od arkozy o dobre kilkanaście milionów lat.
Drugie miejsce, gdzie się zatrzymaliśmy była okolica czerwonej kropki. Dla ułatwienia, przy drodze znajduje się krzyż przydrożny. Napis na nim głosi: Wawrzyniec i Agnieszka żona Balisie fondatorowie. Tomasz Desoł maister. Dnia 25 listopada r.p. 1872.
Za krzyżem, pod linią energetyczną było pole świeżo poruszonej arkozy. Między innymi widać biały kwarc oraz czarny lidyt.
Następnie pojechaliśmy do Kwaczały a dokładniej pod Kamionkę Małą do wąwozu Gródek, który przeszliśmy trasą oznaczoną kolorem żółtym.
Na początku tak zwanej Drogi Soboniowej widzimy formację szarych iłów retu, najwyższego piętra triasu dolnego stanowiącego tutaj nadkład arkozy.
Przy drodze w obrębie wąwozu Gródek uwagę każdego odwiedzającego to miejsce przyciąga intruzja limonitowa w arkozie.
Będąc w tym miejscu od drogi odbijamy w prawo, aby znaleźć się pod progiem denudacyjnym. W miejscu, gdzie jest on maksymalnie wcięty widać bruk kamienny złożony ze średniej wielkości otoczaków.
Drobnoziarnista część arkozy ujawnia delikatne, równoległe warstwowanie.
Boki progu denudacyjnego są wyoblone. Porasta je rzadki mech Gyroweisia tenuis.
A to już górna część progu. Tędy płynie woda schodząca z góry,
Wracamy na Drogę Soboniową. Ponownie przyglądamy się intruzji limonitowej.
A tak wówczas wyglądał lewy brzeg górnej części wąwozu Gródek.
Teraz schodzimy do głównego wąwozu, korzystając dla ułatwienia z jego bocznej, zachodniej odnogi.
Po drodze mijamy pokład dziwnego trzeciorzędowego zlepieńca.
Zawiera on w swoim składzie otoczaki kwarców i lidyty, niewątpliwie pochodzące z arkozy oraz ostrokrawędziste kawałki innych skał, głównie wapieni.
Dochodzimy teraz do pierwszego poważniejszego załamania się wąwozu.
Tutaj po lewej stronie znajduje się miejsce po pozyskanym około 10 lat wcześniej do muzeum araukarycie. Nazywamy go Ostatni z Gródka.
Schodzimy szybko dalej. Mijamy kolejny blok tajemniczego zlepieńca.
Następnie na ścianach wąwozu zauważyłem dziwne paprocie. To paprotnik kolczysty - Polystichum aculeatum. Do tej pory tego gatunku nie notowano w tej okolicy i prawdopodobnie na terenie całego powiatu chrzanowskiego.
Na samym dnie natrafiliśmy na charakterystyczne dla tej okolicy osady najwyższego piętra antropocenu.
Idziemy teraz z górę głównego ciągu wąwozu. Ma on charakterystyczny V-kształtny przekrój.
Teraz pod nogami trafiają nam się fragmenty arkozy zwięzłej, spojonej lepiszczem krzemionkowo-limonitowo-wapiennym.
Ten kawałek arkozy zwięzłej pozyskałem do muzeum.
Wśród okruchów skalnych trafiają się tutaj nawet wapienie triasu środkowego.
Ale najważniejsza jest arkoza. Oto charakterystycznie zaokrąglone boczne ściany wąwozu.
Idąc konsekwentnie pod górę cały czas napotykamy antropocen.
Dnem wąwozu płynęła woda. Znaczy się jest on cały czas pogłębiany.
I jeszcze jeden widok bocznej ściany.
I jeszcze kolejny widok wymytego przez wodę bruku kamiennego złożonego głównie z otoczaków kwarcu.
Tutaj też w ścianach widać, jak powstawały kolejne partie bruków kamiennych. Świadczą one o cyklicznych etapach sedymentacji osadów.
Nad tym wszystkim oglądamy typowe odsłonięcie iłów retu.
Mamy też inny fragment bocznej ściany dolnej części wąwozu.
Ta dziura to prawdopodobnie dzieło poszukiwaczy araukarytów.
A na zakończenie jeszcze jedno, bardzo wyraźne zbliżenie kilku warstw arkozy przedzielonych brukami kamiennymi.
A potem wpadliśmy jeszcze do Wygiełzowa, gdzie zawsze można znaleźć jakiś araukaryt, chociażby w formie drzazgi. Ja tam tym razem pozyskałem ładny mioceński gips.