Zima wpadła do nas na krótko. Kiedy wstawiam jen wątek po śniegu nie ma śladu. Pomimo wielkich wichur tam, gdzie byłem nic poważnego się nie stało. Teraz temperatura, nawet w nocy jest powyżej zera. Tym bardziej się cieszę że odważyłem się wówczas wyjść z aparatem do parku i udokumentować to coraz rzadsze zjawisko. Zaczynamy od okolicy Muzeum. Dwa iglaki to jedlica zielona - Pseudotsuga menziesii.
Zaraz za nim znajduje się zabukowany grab. Buk zrzucił liście. Grab wciąż je ma.
Teraz będą dwa widoki ogólne.
Następnie przypatrzymy się hubiakowi pospolitemu - Fomes fomentarius rosnącemu na mocno przyciętym kasztanowcu zwyczajnym - Aesculus hippocastanum.
Obserwuję ten układ od kilku lat. Bardzo niepokoi mnie ta czerwona plama. Zastanawiam się, czy to ślad po nie wykonanym wyroku śmierci, czy też wręcz przeciwnie - kronika zapowiedzianej śmierci.
Nieco dalej w parku natrafiłem na śnieguliczkę białą - Symphoricarpos albus.
Na krzewie znajdują się liczne zamarznięte owoce oraz liście.
Tutaj centralne miejsce zajmuje krzewiasty cis pospolity - Taxus baccata.
Na zakończenie zająłem się wierzbą płaczącą - Salix alba "Tristis" w sąsiedztwie fontanny.
Teraz na jej gałązkach zostały nieliczne liście, a drzewo trzymało je niemalże do ostatniej możliwej chwili.
I to by było na tyle w temacie styczniowej bieli, przynajmniej w pierwszej dekadzie miesiąca.