Około 1 km na południowy wschód od kościoła w Smardzowicach znajduje się przysiółek Warszawka. Możliwość przejścia się przez ten obszar była jednym z celów naszej sobotniej wyprawy. Chociaż było to bardzo blisko do celu podjechaliśmy minibusem. Na razie jesteśmy przy cmentarzu w Smardzowicach i zerkamy na Ojcowski Park Narodowy.
Następnie spoglądamy w kierunku kościoła w Smardzowicach.
Obchodzimy cmentarz od strony północnej. Tutaj najważniejsze są dwa okazałe jesiony wyniosłe - Fraxinus excelsior rosnące blisko muru.
Po wyjściu na drogę prowadzącą do Maszyc jeszcze raz zerkam w kierunku kościoła.
A to już okolica Warszawki. Aby tam dotrzeć należy z drogi wiodąej do Maszyc odbić w prawo na następnie w pierwszą kolejna przecznicę w lewo. Po dotarciu na dno niewielkiej doliny odbijamy ponownie w prawo i po kilkunastu metrach jesteśmy w Warszawce. Tutaj w zaroślach w osi drogi znajduje się pięć zabudowań. Ze zdjęć satelitarnych wynika, że na północ od przysiółka powstaje spora rezydencja. Tak z miejsca gdzie droga skręca raptownie na południe wygląda Ojcowski Park Narodowy.
Kiedy dojechaliśmy do końca drogi, okazało się, że dalej ani rusz. Niemożliwym było także wyjechanie od górę w kierunku Maszyc. Na szczęście było nas dostatecznie dużo aby mój wypchnąć pojazd z powrotem na lepszy odcinek drogi. Potem poszliśmy na wycieczkę. Na razie widzimy jak kończy się droga przecinająca Warszawkę.
Teraz ruszamy na południe i ponownie zerkamy na Ojcowski Park Narodowy.
Mijając dwór w Maszycach dokumentuję tablicę pamiątkową.
Ponownie zerkam na zachód. Gdzieś tam w dole płynie sobie Prądnik.
Idziemy cały czas pod górę.
Mijamy bramę dworu. O samym dworze niewiele wiadomo, bo zapewne właściciele cenią sobie prywatność. My też nie byliśmy dociekliwi.
I tak zbliżyliśmy się do zabudowy Maszyc.
Wśród drzew przy ogrodzeniu zauważyłem dęba bezszypułkowego - Quercus petraea.
Teren dworski ciągnie się aż po drogę wiodącą do pobliskich zabudowań.
Ponieważ od samego początku naszym celem była jaskinia Maszycka natychmiast odbijamy w prawo. Jak na tak wielką atrakcję turystyczną dojście nie jest imponujące.
Po wejściu do lasu trzeba się domyślić, gdzie powinno się odbić w lewo aby trafić na jaskinię. Należało to zrobić przed pojawieniem się jasnego prześwitu. W przeciwnym razie czeka nas zejście do doliny Prądnika.
Po przejściu kilkudziesięciu metrów dostrzegamy pierwsze skałki.
Jest też jaskinia jako taka. Więcej o niej można przeczytać tutaj -
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jaskinia_Maszycka. Warto tylko wiedzieć, że jest to późny paleolit.
Teraz natrafiliśmy na ślady powiedzmy kultury Maszyckiej. Na początku ognisko.
Potem otwór w stropie, czyli dymnik.
A to widok z wnętrza ku otworowi.
Oto inne przejawy kultury Maszyckiej. Te zdjęcia wykonałem korzystając z lampy błyskowej. Wiele artefaktów, w tym skład butelek szklanych niestety zostały fatalnie udokumentowane.
Dalej nie mieliśmy śmiałości się zagłębiać.
Wracamy.
Zerkamy na drzewostan nad otworem.
Wychodząc z lasu zauważamy pierścieniaka, prawdopodobnie Stropharia aeruginosa.
A to już fragment pól przy krawędzi lasu.
Ponownie docieramy do rejonu Warszawki. Tutaj na polach rządzi nawłoć kanadyjska - Solidago canadensis.
Przy drodze zauważamy lebiodkę pospolitą - Origanum vulgare.
Jest tutaj także nawłoć pospolita - Solidago virgaurea.
Teraz zerkamy na wschód. Na lewo Warszawka, na prawo ogrodzony obszar dworski.
Oto inny fragment zarośli skrywających to co pozostało z dawnej Warszawki.
Tutaj udokumentowałem nawłoć kanadyjską - Solidago canadensis o bordowej łodydze. Jej liście poraża mączniak - Golovinomyces cichoracearum. Mączniaka poraża Ampelomyces, o czym świadczy żółtawa barwa grzybni.
A tak wygląda zabudowanie położone najbliżej drogi.
I na tym skończyliśmy tę wycieczkę. Po wejściu do minibusu ruszyliśmy do Chrzanowa na tyle szybko, na ile kodeks drogowy pozwolił. I jeszcze jedno. Ze strony wsi Maszyce -
http://maszyce.pl/ można się dowiedzieć, że tego samego dnia we wsi budowano wieniec dożynkowy. Gminne dożynki odbyły się nazajutrz.