W tym odcinku zdecydowanie poruszam się po hałdzie. Minąłem zbiornik do zbierania deszczówki z drogi i obchodzę miejsce, które można określić jako Dolina Dwu Stawów. W tym odcinku będziemy się przemieszczać wokół pierwszego z nich. Gwoli ścisłości to odcinek oznaczony kolorem fioletowym.
Ponieważ materiał z hałdy jest w różnych odcieniach szarości z delikatną nutą czerni, dlatego tonacja tego wątku będzie właśnie taka.
Wykopano tutaj kilka dziur w związku z eksploatacją zalegającego materiału.
Z tej okolicy bardzo ciekawie wygląda tradycyjny szyb ruchu Piłsudski. Trawa na pierwszym planie to po prostu trzcinnik piaskowy - Calamagrostis epigeios.
Stoję teraz na skraju doliny. Widzimy w dalszym ciągu szyb. Na dole widać wydobytą współczesną glebę, zapewne tę, którą kiedyś przykrywał sypany tutaj kamień.
Są też modele gór. Tutaj mamy ponadto model tworzącej się rzeki okresowej.
Jednocześnie teren równiny, pokryty sypkim materiałem stanowi doskonały poligon do obserwacji tworzenia się sieci rzek na dalszych obszarach płaskowyżów. Ta tutaj płynie do pierwszego ze stawów.
Są efekty odbicia.
Jest i wielki kanion.
Ta okresowa rzeka kończy się stosunkowo szeroką deltą.
Sam staw jest zbiornikiem bezodpływowym. Z drugiego brzegu także wpada tutaj spora rzeka.
Jednakże największa z nich znajduje się przy jego zachodnim krańcu. Gdyby nie ten szyb w oddali można by się zastanowić, czy gdzieś na świecie istnieje podobne śródgórskie jezioro.
Idąc dalej wzdłuż południowego brzegu tego stawu, poniekąd czarnego, widzimy mniejsze delty kolejnych okresowych rzek.
Teraz wracam do pierwszej delty i patrzę na wielki kanion od dołu ku krawędzi płaskowyżu. I znowu, gdyby nie wypłukiwane śmieci i gruz, można by przyjąć, że jest to jakaś naturalna formacja.
Cały czas spoglądam na Pierwszy Czarny Staw, usadowiwszy się bliżej jego zachodniej krawędzi.
Następnie przekraczam jedną z wpadających do niego rzek.
Po czym obserwuję jej ujście, które kończy płat trzciny pospolitej - Phragmites australis.
A to już główna rzeka wpadająca do tego stawu od zachodu. Tym razem obserwujemy ją od ujścia po obszar źródłowy w powiedzmy górach.
Następnie zmieniam nieco miejsce i jeszcze raz fotografuję ten staw spoglądając od zachodu na wschód. Teraz wyraźnie widać, że spontaniczna sukcesja obejmuje podnóża stoków. Ich szczytowe partie są mocno pobrużdżone licznymi dolinami małych strumieni.
Najlepiej tę sytuację widać przy południowo-zachodnim krańcu tego akwenu.