Jak dla mnie to przydałaby się jakaś lista obecności - czyli wykaz gatunków, która tam występują.
Wydaje mi się, że nie ma sensu rozpoznawania tego zbiorowiska roślinnego. To typowy nieużytek rolny (ugór), jakich wiele w lubuskim (mieszkam na terenie tego woj.) dość długo nieużytkowany (siewki sosny) i nie przedstawiający jakiś szczególnych wartości przyrodniczych. Czy chcesz sprawdzać ocenę oddziaływania tej inwestycji (MOP) na środowisko ?
(wypowiedź edytowana przez Borealis 03.października.2014)
Dlatego prosiłem o listę obecności gatunków, bo nigdy nie wiadomo, czy zalęgło się tam coś chronionego.
Witam ponownie, proszę wybaczyć dłuższą nieobecność. Chciałabym zrobić sensowną inwentaryzację przyrodniczą do dyplomu magisterskiego. W wypadku, gdy nie mam drzew muszę zinwentaryzowac to co tam jest. Problem polega na tym, że umiem rozpoznawać tylko drzewa i krzewy a z tych małych roślinek znam tylko te typowo ozdobne - szkółkarskie. Czy mogę to nazwać jakimś zbiorowiskiem ruderalnym? Nie wiem, czy jest tam coś cennego, byłam tam tylko raz i nawet nie przeszło mi przez myśl, aby zrobić fotki poszczególnych roślinek. W tej sytyacji najlepiej pojechać w teren jeszcze raz na wiosę i sprawdzić gatunki prawda?
Identyfikację zwłok w ograniczonym zakresie też prowadzimy, aczkolwiek daleko nam do głównej bohaterki serialu Kości. Na przykład na pierwszym planie na pierwszym zdjęciu te wysokie suche badyle przypominają mi konyzę, dawniej przymiotno kanadyjskie. Dlatego polecam wybrać się tam już teraz i coś sfotografować i nam podesłać. Niektóre rośliny wciąż kwitną o tej prze roku, a na wiosnę może ich nie być. są też takie, które zimują po postacią zielonych rozetek liści. Coś z tego da się oznaczyć. A tak nawiasem mówiąc kiedy jest ostateczny termin wykonania badań terenowych do pracy magisterskiej.
Podziwiam Pana wiedzę i uprzejmie dziękuję za pomoc.
#900
od lipca 2013
Do tej listy dorzuciłbym ostrożeń, chyba Cirsium palustre??? (2 zdj. skupisko po prawej stronie). Poza tym rzeczywiście można tutaj jeszcze wyróżnić:
bylicę pospolitą Artemisia vulgaris
dziurawiec Hypericum sp.
marchew zwyczajna Daucus carota
konyza (przymiotno) Conyza sp.
nawłoć Solidago sp.
młode podrosty sosny Pinus sp.
Uprzejmie dziękuję za bezcenną pomoc! :)
Poza wyżej wymienionymi, widzę tam przede wszystkim miotłę zbożową. Na pierwszym zdjęciu widać jak byk krwawnik, jeszcze kwitnący. W środkowej prawej części zdjęcia, z tyłu widać najprawdopodobniej wrotycz - kępkę. Z przodu po prawej suche pędy wiesiołka.
Zbiorowisko określiłabym w inwentaryzacji jako ugór ( nieużytek ) z dominacją miotły i bylicy pospolitej w inicjalnej fazie sukcesji lasu.
Ponadto, uważam że pracę magisterską należy pisać samodzielnie a do tego potrzeba przygotowania w podstawowym zakresie wiedzy.
Zastanawia mnie odległość terenu badań od miejsca nauki i samo miejsce - Świebodzin. Czyżby to na zlecenie (Lubuskiego) Klubu Przyrodników wykorzystywano magistrantkę do rozpoznania terenu?
(wypowiedź edytowana przez nfb 05.grudnia.2014)
Nie mam nic przeciwko pomaganiu olimpijczykom czym magistrantom pod warunkiem, że ogranicza się to do jak to pejoratywnie nazywam - dostarczania materiału na plac budowy.
Oczywiście, że zawsze można dawać wskazówki, ale mnie zastanawia jak osoba nie mająca wiedzy w rozpoznawaniu roślin zielnych może dostać opracowanie florystyczne? Jaki jest poziom prac magisterskich - chyba taki mamy efekt tych studiów dwustopniowych.
Zgadzam się i z Piotrem i z Nieformalnym Botanikiem ;-)
Dzięki temu wątkowi Lena M. ma jakieś podstawy i myślę motywację (może to ją wciągnie) do tego aby głębiej zająć się tematem tej pracy, czego serdecznie jej życzę :-)
Osobiście z problemem braku znajomości roślin zielnych przez magistrantów zetknąłem się po raz pierwszy na większą skalę w latach 90. ubiegłego wieku. Uczelnię pominę. Najbardziej kuriozalny był przypadek mieszkanki Chrzanowa, która na początku miała zamiar opracować całą florę naczyniową Chrzanowa. Ja wówczas jeszcze nie byłem gotowy do tego zadania. Po krótkim spacerze po parku okazało się, że ma problem z rozpoznawaniem gatunków naprawdę pospolitych, typu koniczyna łąkowa, bluszczyk kurdybanek, jaskier rozłogowy....
Reasumując ograniczyłem w porozumieniu z promotorem obszar badań. Tutaj pojawia się kwestia odległości. Moja magistrantka od miejsca zamieszkania do najdalszego punktu miała około 5 kilometrów, a do najbliższego mniej niż kilometr. Tedy zrozumiałe, że nigdy w życiu nie miała okazji tam być. Znaczy się te 400 kilometrów w tym przypadku nie ma istotnego znaczenia.
Cała praca polegała na tym, że szliśmy przez teren, podzielony na małe kawałki miejsce w miejsce. Ja dyktowałem co widać a dziewczę notowało. Potem powstała praca daleka o moich oczekiwań.
Oczywiście były też inne przypadki. Kiedyś z inną magistrantką raz poszedłem w teren, pokazałem jej potrzebne miejsca i po odpowiednim czasie otrzymaliśmy gotową pracę na wysokim poziomie.
(wypowiedź edytowana przez Piotr_Grzegorzek 07.grudnia.2014)
Praca magisterska nie musi być na wysokim poziomie, ale powinna spełniać pewne wymogi - na pewno wymogiem powinna być znajomość opisywanych zagadnień. Dyplom ukończenia studiów to potencjalne miejsce pracy dla specjalisty. Jeżeli dopuszczane są do "obiegu" dyplomy nie odzwierciedlające przygotowania, to skutkiem tego jest niezdrowa konkurencja na rynku pracy. W ten sposób równe szanse na pracę otrzymują osoby, z których część się do niej nie nadaje, a pozostałe osoby nie znajdując jej pozostają na garnuszku rodziców - dopóki oni żyją. Odstąpienie od elementarnego wymogu - wiedzy, skutkuje bezrobociem kompetentnych absolwentów i zatrudnianiem osób nie zasługujących na dyplomy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dyplomantom prac botanicznych stawiać wymóg znajomości gatunków roślin i weryfikowania tej wiedzy jako warunku zaliczenia pracowni magisterskiej.
Na niektórych uczelniach w ramach pracowni specjalizacyjnej czy magisterskiej są organizowane zajęcia z zielnikami i kluczami.
Witam ponownie. Bardzo dziękuję za pomoc. W pełni podzialam zdanie przedmówców, że praca magisterska powinna być na jak najwyższym poziomie. Jest to bowiem ukoronowanie studiów. Co więcej, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ok. 50% studentów nie zasługuje na to, by studiować za pieniądze podatników, czyli także Wasze.
Zwróciłam się do Was z prośbą o pomoc nie dlatego, że mi się nie chciało rozpoznać roślin i nie dlatego, że opuszczałam zajęcia, lecz dlatego, że nie jestem specjalistką w dziedzinie roślin zielnych. Ubolewam, ale dostałam przygotowanie jedynie do rozpoznawania drzew i krzewów. Jestem inżynierem architektem krajobrazu i moim zadaniem jest wykonać koncepcję architektoniczno - krajobrazowoą obiektu MOP. Wcześniej jednak chciałam po prostu sprawdzić, czy w terenie nie występują cenne okazy roślin, które należy otoczyć szczególną ochroną w ramach ochrony bogactwa kraju :) Pozdrawiam
Nieformalny Botanik: Nie robię opracowania florystycznego, robię projekt architektoniczny. Spis gatunków jest dla mnie cenną informacją dodatkową. Nie znam Klubu Przyrodników. Tematyka pracy wynika z moich zainteresowań krajobrazem komunikacyjnym. Natomiast odległość miejsca nauki od terenu objętego projektem jest duża, bo szukałam gotowej drogi bez gotowych MOPów i S3 okazało się być idealne. Pozdrawiam Cię