Rzeka Kozi Bród wysycha co pewien czas. Po raz pierwszy zdarzyło się to w sierpniu 2007 roku. Wówczas rzeka nie płynęła przez kilka dni a potem nagle powróciła. Od tego czasu przynajmniej raz w roku w środku lata wysycha. Teraz też miałem takie sygnały, ale nie byłem w stanie udać się tam w kluczowym momencie. Zrobiłem to dopiero 11 sierpnia. Niestety, nie był to dobry moment na ustalanie przyczyn tego zjawiska, ponieważ od kilku dni w zlewni rzeki sporo padało. Miejsca penetrowane w związku z próbą wyjaśnienia tej sytuacji zostały na mapie firmy Compass oznaczone kolorem żółtym. Najbardziej krytyczny jest odcinek pomiędzy ulicą Zarzeczną na wschodzie, gdzie w takiej sytuacji rzeka jeszcze bywa a ulicą Antoniego Malczewskiego na zachodzie, gdzie rzeka zdecydowanie zanika. Na miejsce akcji zabrałem zaprzyjaźnionego hydrogeologa.
O tym, że wyjaśnienie przyczyny tego zjawiska będzie trudne przekonaliśmy się stojąc na moście przy ulicy Bukowskiej. Kozi Bród miał tak zwany średni, czyli typowy przepływ.
Zarazem dostawał potężny zastrzyk wody z Łużnika, który teraz także płynął. Rzeka wypływa z lasu.
Oto wygląd uregulowanego koryta rzeki widzianej pod prąd.
Dzięki temu po północnej stronie ulicy Bukowskiej rzeka jest bardzo okazała, jak na tego rodzaju ciek.
Zerkamy teraz w kierunku północnym i ruszamy dalej.
Jesteśmy już na ulicy Antoniego Malczewskiego i patrzymy jak rzeko płynie sobie wolno na zachód. Koryto zarasta roślinność szuwarowa. Rzeka w pewnym momencie sprawia wrażenie bardziej stojącej niż płynącej.
Mamy tutaj także lewobrzeżny dopływ, który zdaje się być nieaktywny.
A tak wyglądała rzeka po drugiej stronie ulicy Antoniego Malczewskiego. Właściwie nie istniał żaden powód, dla którego miała by tutaj gdzieś znikać. Szuwary mogą ją tylko spowalniać.
Tedy ruszyliśmy wzdłuż tej ulicy w kierunku jej skrzyżowania z ulicą Zarzeczną.
Skracamy sobie drogę, korzystając ze szlaku wydeptanego przez zwierzynę.
Mijamy przepompownię ścieków.
Spoglądamy na północ.
Stajemy na moście i widzimy, że w istocie nie istnieją racjonalne przesłanki dla których dało by się wyjaśnić przyczynę zaniku wody.
Zanim zajmę się wodą obejrzyjmy sobie coś zielonego. To moim zdaniem przegorzan - Echinops.
A rzeka w tej okolicy ma się bardzo dobrze.
Woda jest na tyle czysta, że widać różne śmieci na dnie.
Podszedłem do progu aby sprawdzić, czy coś dzieje się za nim.
Tam również nie zauważyłem czegokolwiek podejrzanego.
Tak to wyglądało, gdy spoglądałem w kierunku mostu na ulicy Zarzecznej.
Wracając do samochodu udokumentowałem jeszcze jedną z wielu kęp miłki drobnej - Eragrostis minor. Na tę rzadką o niedawna trawę trafiam nader często.
Tedy póki co jedyna słuszna diagnoza. Otóż nie istnieje żadna przyczyna tego zjawiska, którą da się wyjaśnić na gruncie hydrogeologii, uwzględniając nawet mityczny lej depresyjny stymulowany bądź to przez Sosinę, bądź to przez rozwój górnictwa węglowego. Jedyne wytłumaczenie to znaczący, a zarazem nielegalny pobór wody dla celów dużego przedsięwzięcia gospodarczego. To jednak jest zadanie dla policji. chociaż i w tym wypadku należy sobie zadać pytanie, ile będzie kosztowało uzyskanie odpowiedzi na to pytanie a ile uda się potem odzyskać po ukaraniu sprawcy. to tez jest element tej HYDROZAGADKI.