Kontynuujemy nasz spacer. Teraz będzie to kolejny odcinek mający około 250m. Na łące w dalszym ciągu rządzi trzcinnik piaskowy - Calamagrostis epigeios. Pojawiła się też wierzba krucha - Salix fragilis. Zdjęcia są dosyć ciemne, ale tak jakoś mi wyszło z automatu. Teraz będzie sporo lania nie tylko wody, ale trzecia część będzie miała potężny grzybowy akcent.
Opuszczam brzezinę.
Zauważam, że pas trzcin wzdłuż brzegów tego jeszcze cieku został wykoszony. Dawno, dawno temu, ale już w tym wieku, kiedy byłem tutaj po raz pierwszy musiałem się przedzierać przez zwarty gąszcz trzciny pospolitej - Phragmites australis.
Ciecz w korycie jest czysta.
Wkrótce sytuacja ulegnie zmianie. Od tej ciemnej kreski zaczyna się zupełnie inna jakość.
Jest to bowiem pierwszy, prawobrzeżny antropogeniczny dopływ, bazujący na zasadzie przerzutu pomiędzy zlewniami.
Mówiąc prościej oto pierwszy dopływ ścieków z pobliskiego Janowa.
Ot tej chwili atmosfera zmienia się. Wzdłuż prawego brzegu płynie ciemna smuga bardzo zanieczyszczonej wody.
Czasami jeszcze widać dno i znajdujące się na nim piaszczyste zmarszczki prądowe.
Częściej oczywiście nic nie widać.
Jednakże tam, gdzie prąd jest bardziej rwący widać wszystko. Znaczy się rzeka ma szansę oczyszczać się samodzielnie.
W gruncie rzeczy jest wpuszczona w kanał.
Tam, gdzie zwalnia osady niesione prądem gromadzą się całkowicie zaciemniając obraz dna.
Nierzadko są to celowe urządzenia hydrotechniczne.
Teraz patrzymy na najważniejszy prawobrzeżny dopływ naszej bohaterki. Ot tej chwili jest ona bez szans. W tym momencie miasto, ubolewające nad zatruciem zatrutej rzeki, same przyczyniające się do tego stanu stawia się w sytuacji jawnogrzesznicy. Poza tym, jak to napisałem w tygodniku Co Tydzień - źdźbło w oku bliźniego swego widzą a belki we własnym nie dostrzegają.
Nad tym miejscem unosił się aromat otwartego szamba, ale bez charakterystycznej nuty gnojowicy. Prawie tak samo było w 2011 roku. Inny był jedynie koloryt tła.
Od tej chwili Bolina zdecydowanie z cieku zamienia się w ściek. Początkowo płynie prosto, później zaczyna trochę kręcić.
Wtedy, jak widać urywa kawałki brzegów.
Ta cuchnąca zapora też tutaj była w 2011 roku.
Wkrótce wejdziemy do lasu. Na razie nie ma większych zmian.
Tuż przed lasem znajduje się niewielki odcinek betonowego korytka.
Tutaj do Boliny uchodzi porządny prawobrzeżny dopływ. Rdzawa barwa pochodzi od wytrącających się związków żelaza. Zarazem wskazuje to na karboński rodowód tej wody.