Zatrzymując się Alwerni, chcieliśmy przede wszystkim zobaczyć świeżo wyremontowany rynek. Na mapie jest to okolica oznaczona niebieską kostką.
Idziemy w jego kierunku od parkingu przy Muzeum Pożarnictwa.
Dokumentuję słynny dom podcieniowy w stanie bardzo zejściowym. Formalnie mówimy o śmierci technicznej.
Sąsiedni budynek jest w znacznie lepszym stanie. Nic dziwnego, skoro jest zamieszkały.
Niegdyś rynek był po prostu gęstym zagajnikiem. Teraz sporo drzew stąd ubyło, ale wiele zostało. To plus w porównaniu z rynkami w Chrzanowie, Trzebini i Jaworznie, gdzie póki co dominuje kamień.
Ostała się nawet wierzba biała w odmianie płaczącej - Salix alba "Tristis".
Tak wygląda studnia. Jak wyglądała przed remontem, można zobaczyć w wątkach archiwalnych.
Zerkamy teraz w kierunku głównej drogi.
Kamienie, użyte w tych robotach to najwyższa dostępna w Polsce jakość. Pomijając naturalną patynę ten widok nie ulegnie zmianie przez kilkadziesiąt lat.
A to już widok ze wschodniej krawędzi rynku.
Na zakończenie sfotografowałem dwie tablice z kapliczki na rynku. Tego dnia nie było tutaj tablicy informacyjnej z zupełnie odmiennymi datami dotyczącymi tego obiektu.
Oficjalne otwarcie rynku po remoncie jest opisane między innymi tutaj -
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/1048838,alwernia-ma-rynek-jak-nowy-wstege-cial-andrzej-grabowski,id,t.html. To było 22 listopada.