W kolejnym odcinku przemieszczamy się od ulicy Brzozowa w stronę ulicy Chrzanowskiej. Teraz na mapie firmy Compass jest to trasa oznaczona kolorem zielonkawym. Tę okolicę już kiedyś przemierzałem, ale było to w 1997 roku, gdy pomagałem w pisaniu pewnej pracy magisterskiej. Później też tutaj zaglądałem, ale sporadycznie, ponieważ jest to jedno z moich grzybowych łowisk.
No to startujemy i od razu przecinamy byłą linię kolejową.
Jak widać torowisko jest od dawien dawna nieużywane. Tuż obok pod drewnianym mostkiem przepływa niewielki strumyk wypływający z Puszczy Dulowskiej.
Przez łąki, po części zarastające olszą czarną - Alnus glutinosa biegną nieliczne ścieżki.
Okolica jest zabudowywana, co zważywszy, mówiąc oględnie na podwyższoną wilgotność podłoża budzi moje zdziwienie.
Nowych domów jest tutaj sporo. Zazwyczaj w takiej sytuacji piszę, że jestem w stanie zrozumieć tych, którzy takie tereny przeznaczają pod budownictwo, ale nie jestem w stanie zrozumieć tych, którzy decydują się na kupowanie takich działek zazwyczaj po to, aby później zmagać się z niekorzystnym mikroklimatem.
A teraz będzie akcent botaniczny. Oto okazały ostrożeń lancetowaty - Cirsium vulgare. Usadowił się w centrum tak zwanej zwałki budowlanej.
I tak docieramy do granicy olszynki, za którą znajduje się kilka kolejnych domów. Wolny jest jeszcze kompleks łąkowy ciągnący się po las.
Większość tych domów powstała w tym wieku.
A o charakterze tego siedliska świadczy między innymi obecność trzęślicy modrej - Molinia coerulea.
Cały czas jesteśmy w pewnej bliskości linii kolejowej. Zerkamy na wschód. Wiata na tle zabudowań to ostatni ślad po stacji kolejowej Piła Kościelecka.
Mijamy kolejny okazały, nowy budynek z towarzyszącymi mu zabudowaniami.
Zanim przyjrzymy mu się bliżej spójrzmy pod nogi. Oto typowa flora uwielbiająca wilgoć. Mamy tutaj między innymi szczaw tępolistny - Rumex obtusifolius oraz dzięgiel leśny - Angelica sylvestris. Ponadto zwracam uwagę na sporą ilość pokrzywy zwyczajnej - Urtica diocia oraz mniszka - Taraxacum sp. sp.
Teraz mamy widok na olszynkę. Mądrość ludowa, chyba z Podbeskidzia stanowi, że tam, gdzie rośnie olsza okolica jest niezdrowa. Podobno wśród mieszkańców takich terenów obserwuje się podwyższoną zachorowalność na raka. Usłyszałem to od byłej kierowniczki skansenu w Wygiełzowie, Anny Oczkowskiej, która zmarła później na raka.
Teraz mamy oglądaną dopiero co posesję w pełnej krasie. Zadziwiająca niefrasobliwość.
A po przeciwnej stronie drogi po prostu bagno. Znaczy się ta okolica to prawie Wenecja.
Idąc dość szybko dalej znaleźliśmy również taką instalację. Czyżby materiał na utwardzenie gruntu pod kolejną budowę?
Teraz kluczymy po tym bagnistym terenie w poszukiwaniu gatunków chronionych oraz rzadkich. Na razie nie ma nic.
Pewną odmianą w lokalnym drzewostanie jest pojawienie się brzozy brodawkowatej - Betula pendula oraz modrzewia europejskiego - Larix decidua.
I tak zbliżyliśmy się do mokradeł w sąsiedztwie wschodniego krańca Zalewu Chechło.
Oto ta okolica z bliska.
Obchodząc to miejsce dotarliśmy do ulicy Chrzanowskiej. Niestety, nie udało nam się znaleźć roślin chronionych. Być może są tutaj godne uwagi mszaki, ale nie było czasu ich poszukiwać.