Tym razem poruszamy się trasą oznaczona na mapie firmy Compass kolorem czerwonym. Przemieszamy się od ulicy Marcina Kasprzaka na południe. Sporo czasu spędzimy w Lasku Warpie, który dla mnie jest Rosową Górą. Teraz oczywiście mam pewne wątpliwości, ale wtedy byłem tego na 100% pewien i dlatego będę się trzymał tej wersji.
W punkcie startu patrzę w kierunku północy. Tutaj po ulicę Wyzwolenia ciągnie się spore, naturalne mokradło. Uważam tę okolicę za część zlewni Chechła, poprzez potok Baliński, dopływ Luszówki. Po przejściu na drugą stronę wzniesienia znajdziemy się w obrębie zlewni Przemszy.
Uwaga, widoczny na zdjęciu strumień powstał w wyniku przerzutu pomiędzy zlewniami. Znaczy się, jest to odpływ z kanalizacji.
Bardzo szybko przeszedłem na drugą stronę wzniesienia i dotarłem do północno-zachodniego narożnika ogrodzenia firmy Magbud.
Teraz skręcam na zachód w stronę lasku Warpie. Po drodze mijam śmietniki.
O tej porze roku dojście do lasu jest bardzo czytelne. W pełni sezonu wegetacyjnego już tak nie jest, a to dlatego, że Urząd Miejski znajduje jedynie pieniądze na wyznaczenie i opisanie przyrodniczej ścieżki dydaktycznej. Konserwacji nigdy nie było i to od końca lat 90. ubiegłego wieku, kiedy te ścieżki wytyczono po raz pierwszy.
Zatrzymuję się na chwilę przy uprawianym polu uprawnym. Tutaj zarysowuje się obniżenie, którym mógł dawno, dawno temu płynąć jakiś dopływ Śmidry, dziś Kanału Matylda.
Wchodzę teraz do lasu. Warpie są wszędzie.
Zaczynają się zielenić pierwsze krzewy liściaste.
Wschodnim skrajem lasu dotarłem do polanki przy jego południowej części. Dalej widać liczne warpie.
Czasem daje to bardzo ciekawe efekty kolorystyczne.
W drzewostanie dominuje sosna zwyczajna - Pinus sylvestris.
Stwierdziłem kwitnienie pierwszych turzyc - Carex, ale do dziś nie wiem co to było.
A to już południowo-zachodni skraj lasu. Ta instalacja z kategorii budują - remontują - urządzają znalazła się przy samej, dobrze oznakowanej ścieżce. Jej twórca musiał zdawać sobie sprawę z tego, że ktoś będzie tutaj przechodził, i w związku z tym wyrobi sobie zdanie na temat mieszkańców Balina.
Wprost nie mogłem się powstrzymać, aby przerwać dokumentowanie tego zjawiska "kulturowego".
Nieco dalej był tylko gruz.
Idziemy dalej, Oto warpie a w nim młody jesion wyniosły - Fraxinus excelsior.
Opuszczamy las i podążamy dalej na zachód.
Teraz znajdujemy starą drogę, która także została zamieniona w coś w rodzaju kosza na śmieci.
Dokumentując namiętnie takie zjawiska z rejonu Balina, chciałem pokazać, w jaki sposób jego mieszkańcy protestowali przeciwko powstaniu na terenie tego sołectwa legalnego wysypiska śmieci.
Spora część śmieci to bardzo stare instalacje. Z drugiej strony protesty też trwały od lat 90. ubiegłego wieku.