Tego dnia oprowadzałem po ciekawych miejscach grupę studentów z Krakowa. Uczą się oni geoturystyki, więc zaserwowałem im potężną porcję doznań z kategorii 3 x e. Na początku było łatwo - oto warpie na Kolonii Rospontowej w Chrzanowie. Na początek oczywiście mapa firmy Compass.
Potem pierwsze wyrobiska przysypane opadłymi liśćmi buka pospolitego - Fagus sylvatica.
Buczyna poza byłą kopalnią też wygląda znakomicie.
Na tym pofałdowanym terenie bardzo ciekawie prezentują się padające cienie drzew.
W sumie trudno teraz poznać, że to była kiedyś kopalnia. Ten krajobraz nie zmienia się od kilku lat.
Znacznie więcej czasu spędziliśmy na arkozie kwaczalskiej, w okolicy oznaczonej niebieską linią.
Naszym celem był wąwóz Gródek. Do celu podjechaliśmy tak zwaną Soboniową Drogą. Na początku udajemy się do górnej części wąwozu przedzierając się przez zarośla z dominacją dzikiego bzu czarnego - Sambucus nigra.
Nieco dalej wszystko się trochę rozluźnia.
A to już często pokazywany próg denudacyjny.
Wróciliśmy na drogę. Tutaj na skraju wąwozu jest podejmowana heroiczna a zarazem skazana na porażkę próba powstrzymania zabierania drogi przez erodującą krawędź.
Oto skraj drogi przy głównej odnodze wąwozu.
Oto kolejne wysypisko cegieł. Tutaj ciśnie się tylko jeden komentarz - bo PSZOK był za daleko.
Idziemy teraz w kierunku bocznej odnogi Gródka.
Droga biegnąca wzdłuż jej prawego brzegu mocno zarosła.
Wchodzimy do środka pokonując szczytowe zarośla z dzikim bzem czarnym - Sambucus nigra.
W środkowym odcinku wąwozu krzewów brak. Jest ślicznie. W każdym bądź razie studenci byli zachwyceni.
Docieramy do jednego z progów zbudowanych z tajemniczego czwartorzędowego zlepieńca. Jednocześnie widzimy, że dalej znajdują się zasieki z powalonego drzewa.
W tej okolicy pokazałem jeszcze miejsce po ostatnim araukarycie, który stąd wydobyliśmy z Marianem Kucem. Jest eksponowany w ogrodzie geologiczno-orientalnym w Chrzanowie.
Te zasieki pokonaliśmy.
Zobaczyłem również, że paprotnik kolczysty - Polystichum aculeatum ma się dobrze.
Dolna część wąwozu znowu staje się królestwem krzewów w tym dzikiego bzu czarnego - Sambucus nigra.
Ruszamy teraz w górę głównego ciągu.
Na powierzchni arkozy znajdujemy płaty wątrobowca stożki ostrokrężnej - Conocephalum conicum.
Są też ślady cywilizacji.
Ale czasami nie jest źle.
Są nawet takie betonowe konstrukcje. Obserwuję je tutaj od kiedy tylko zacząłem zwiedzać to miejsce.
A to już ściana arkozy z prawego brzegu wąwozu. Jest płaska, prawie gładka.
Wystarczy przyjrzeć się jej bliżej aby zobaczyć bruki kamienne złożone z otoczaków białego kwarcu oraz czarnego lidytu.
Kiedy doszliśmy do końca tej odnogi znaleźliśmy kolejny dowód na to, że idea PSZOK-ów oddalonych od miejsc zamieszkania, do których mieszkańcy dobrowolnie będą dowozić to czego nie wolno wrzucać do kubłów nie jest dobrym pomysłem.
Tym nie mniej będąc w tej okolicy grupa w celu zaznania pewnych emocji postanowiła pokonać ten śmietnik powitalny. Wszak zobaczyliśmy go kiedy tylko tutaj dojechaliśmy.
Następnie udaliśmy się w rejon Starego Dworzyska oraz Obserwatora gdzie nie robiłem zdjęć. Potem pojechaliśmy do kamieniołomu w Regulicach. Na cytowanej mapie jest to miejsce oznaczone kolorem zielonym. Kamieniołom jak widać także powoli obrasta w brzózki, czyli brzozy brodawkowate - Betula pendula.
Jeszcze można podziwiać staw.
W końcu niecki wyrobiska krajobraz jest posępny.
A to już boczna odnoga znajdująca się blisko wejścia. Tutaj zostały jakieś rury.
W tej okolicy można podziwiać czysty melafir zbity, lub jak się to teraz pisze paleobazalt.
Jego ściany pokrywają mchy i porosty.
Pytanie, jak długo jeszcze będzie to wszystko widoczne, jeśli nie zacznie się przeciwdziałać sukcesji.