Kolejnym etapem naszej wędrówki był leżący na skraju wielkiego kompleksu leśnego Siedlec. Już na miejscu, gdzie przysiedliśmy na chwilę postanowiliśmy pominąć planowane nieco wcześniej Dubie. dlatego wybraliśmy przejście ulicą Siedlecka, która jest polnym traktem zamiast ruchliwą drogę asfaltową. Tak to się przedstawia na mapie firmy Compass.
Oto główna droga
Oto jej skrzyżowanie z ulicą Siedlecką.
Zerkamy z niej w kierunku pomijanego Dubia, podziwiając zarazem chmury.
Ulica okazuje się być aleją śródpolną.
Pod drzewami spotykamy sporo traw, wśród nich kupkówkę pospolitą - Dactylis glomerata.
Są też fragmenty objęte szczególnymi formami antropopresji, w miarę udatnie zamaskowanymi przez roślinność.
Przecinamy linię energetyczną. Za przełęczą w pasmie wzgórz skrywa się Dubie.
Dość szybko zbliżamy się do pierwszych zabudowań.
Na poboczu natrafiamy na bardzo dobrze wybarwiony chaber bławatek - Centaurea cyanus.
Teraz zerkamy w kierunku zachodnim.
I ponownie patrzymy w kierunku przełęczy Dubia. Ciekawym akcentem jest kwitnący dziki bez czarny - Sambucus nigra.
Teraz zdecydowanie przekraczamy drugą linię energetyczną wysokiego napięcia, ponownie zerkając w kierunku zachodnim.
Wkraczamy pomiędzy pierwsze zabudowania Siedlca.
Na lokalnej linii energetycznej przysiadł samiec makolągwy.
Dostawa energii dla mieszkańców nieco masakruje pejzaż.
Dlatego idąc przez takie tereny lepiej patrzeć pod nogi i rozglądać się po bokach. Oto przytulia właściwa - Galium verum.
Jest też zabytkowa kapliczka z przedstawieniem św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus.
Tym sposobem w miarę szybko a zarazem spokojnie dotarliśmy do drogi, którą można skręcając w lewo udać się ku Krzeszowicom.
My zdecydowanie skręciliśmy w prawo, aby zwiedzić Dwór Karmelitów.