Wreszcie w naszej wędrówce doliną Łużnika doszliśmy do linii kolejowej Katowice - Kraków. Na mapie firmy Compass miejsce w którym zaczniemy nasz fotoreportaż jest oznaczone żółtym kółkiem.
Dokładniej chodzi o odcinek oznaczony na tym wycinku kolorem żółtym.
Wszystko co napisałem o tej okolicy a nawet co napiszę najłatwiej będzie znaleźć, tak dla porównania, wpisując w wyszukiwarce chociażby taką frazę - ponor site:bio-forum.pl
A na razie patrzymy na rzekę jak płynie sobie grzecznie pod wiaduktem przeznaczonym dla niej kanalikiem. Na dolomitowej ściance widać pomarańczowy nalot glonów z rodzaju Trentepohlia.
Po drugiej stronie dolomitową ścianę porasta mszar w którym dominuje ortotropowy opończyk - Encalypta streptocarpa. Jest tam jeszcze coś żółto-zielonego, plagiotropowego, ale wolę się nawet nie domyślać, co to może być.
W tej okolicy rzeka jest jeszcze bardzo zasobna w wodę.
Pierwszy ponor jest już niemalże dokumentnie zasypany piaskiem. Proces ten zwie się kolmatacją. Tym nie mniej woda, które tutaj dopływa jest częściowo wciągana pod ziemię. Wśród uszczelniaczy i to od lat nie brakuje śmieci.
Tutaj wyraźnie widać, jak część strugi wody odbija w lewo do leja pokazanego uprzednio. Sporo wody płynie dalej do wielkich dziur znajdujących się za krzewami.
W drodze do większego systemu ponorów mijamy niewielkie lejki.
Las jest częściowo zaśnieżony. Dolina Łużnika znajduje się na linii brzeziny i płata śniegu.
A to już spojrzenie z góry na wąski ciek, którym z mniejszej dziurki woda przepływa kaskadą ku większej dziurce.
Rwący strumień niesie bardzo mało wody, w porównaniu z tym co obserwowaliśmy idąc tutaj od źródeł w Górach Luszowskich. Porywa jednak śmieci.
Nowy otwór w ponorze ujawnił się tuż pod progiem, przez który rzeka dawniej przelewała się płynąc do trzeciego systemu ponorów a czasem nawet dalej. Ten otwór powstał w 2011 roku.
Woda znika i tyle. Co więcej do dziś nie wiadomo co dzieję się z nią dalej. Podejrzewamy, że zasila ujęcie wody Warpie - Galmany, ale nie jest to takie pewne.
Patrzę teraz na to miejsce z góry. Pierwszy otwór wybił tuż pod moimi nogami, czyli na prawo od leżącego na dnie wiadra. Teraz rzeka wpada pod ziemię bardziej z boku.
Jestem w tym momencie w korycie rzeki, tuż za progiem.
Następnie spoglądam na dziurę z prawego brzegu. Skała barwy żółtej to dolomit kruszconośny.
Schodząc na dół spoglądam na wodę dopływającą do tego miejsca.
W końcu patrzę z bliska na znikającą wodę. Jak widać, jest jest naprawdę mało w porównaniu z tym, co widzieliśmy w poprzednich sześciu odcinkach.
Na tym zakończyliśmy nasze podziwianie ponoru i postanowiliśmy ruszyć w stronę Jaworzna Ciężkowic całkiem dobrą drogą biegnącą wzdłuż linii kolejowej.
Po pewnym czasie natrafiamy na płat boru mieszanego, w którym runo stanowi skrzyp zimowy - Equisetum hiemale. Jest go tutaj tak dużo, że sprawia wrażenie trawy.
Po drugiej stronie linii kolejowej w borze dominuje brzoza brodawkowata - Betula pendula.
Skrzyp zimowy - Equisetum hiemale występuje tylko po południowej stronie linii kolejowej. Prawdopodobnie jest to największe pod względem powierzchni stanowisko tego gatunku w Jaworznie.
Po przejściu około 100m gatunek ten zanika. W każdym bądź razie nie ma go blisko linii kolejowej. Poza tym na skraju lasu wzrok przyciągają okazałe brzozy brodawkowate - Betula pendula.
Jesteśmy teraz w okolicy, gdzie na północ od linii kolejowej pojawia się prawie otwarta przestrzeń.
Inna otwarta przestrzeń znajduje się w ciągu skręcającej w lewo drogi. Za chwilę pójdziemy nią dalej, ale wciąż równolegle do linii kolejowej.