W kolejnym odcinku będziemy się poruszać częściowo po okolicy prezentowane w tym wątku -
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/543139.html. Na mapie firmy Compass jest to trasa oznaczona kolorem fioletowym.
Startujemy z okolicy mostu na drodze do Jaworzna.
Tutaj między innymi znajdujemy sporo zejściowych wiesiołków - Oenothera.
Idziemy powoli w górę rzeki. Jak widać Czarna Przemsza jest czarna. Z kolorem cieczy wspaniale kontrastuje delikatny beż owoców klonu jesionolistnego - Acer negundo po sosnowieckiej stronie.
Ciecz, jak ciecz, bo przecież nie będziemy tego nazywać wodą. Tym nie mniej kaczkom krzyżówkom ona nie przeszkadza.
Oglądam kolejne zejściowe rośliny. Teraz na pierwszym planie jest nawłoć kanadyjska - Solidago canadensis.
Cały czas wędruję czymś w rodzaju wału przeciwpowodziowego. Rzeka jak na razie mieści się w zadanych jej ramach, aczkolwiek widać, że bywało tutaj znacznie więcej cieczy.
Część drzew oplata powojnik - Clematis vitalba.
Pokonałem pierwsze 130m i dotarłem do pewnej zatoczki, gdzie zauważyłem stado łabędzi niemych.
Na mój widok ptaki wypłynęły na środek rzeki.
Jednakże cały czas wyczekiwały aż sobie pójdę.
Wspomniana zatoka w ujście najbardziej wydajnego w tej okolicy prawobrzeżnego dopływu Czarnej Przemszy.
Przeszedłem kilkanaście metrów wzdłuż linii kolejowej.
Ponownie zerknąłem na ciecz i zauważyłem tak jakby pulsujące źródło.
Jest to zatopione ujście kolejnego prawobrzeżnego dopływu Czarnej Przemszy.
W tym momencie odwracam się od rzeki i podążam na zachód.
Docieram do miejsca w którym przekonuję się, że pulsowanie cieczy jest związane z podziemną rzeką, do której wgląd mamy przez tę pozbawioną dekla studzienkę.
Na skraju Parku Zamkowego ofiarą zimy padła robinia akacjowa - Robinia pseudoacacia.
Zbliżając się w stronę rynku musimy minąć taką ruderę.
Na rynek wchodzi się widocznymi w prześwicie schodami.
Po drodze mijamy krzew dzikiego bzu czarnego - Sambucus nigra.
W jego sąsiedztwie pojawia się zielony glistnik jaskółcze ziele - Chelidonium majus.
Jest też kupkówka pospolita - Dactylis glomerata
Zatrzymujemy się na chwilę przed schodami.
Rynku nie pokazałem, ale za to wracając do przystanku minąłem dowód na to, że okolica jest dość kulturalna.