W dalszym ciągu naszej krakowskiej ekspedycji postanowiliśmy się ukulturalnić i zajrzeć do Pałacu Sztuki, aby obejrzeć wszystkie wystawy. Na początku jednak posadzka w holu. Dwa rodzaju marmurów. Czerwone płytki to moim zdaniem Roso Verona, zaś jasne sudecka Marianna Zielona.
Następnie było pociągowe malarstwo Małgorzaty Karp-Soi. Podobało się.
Potem przyszedł czas na Ucztę u Mistrzów. Również podobało się.
Następnie zeszliśmy na najniższy poziom.
Tutaj króluje Pejzaż Ludzki. Tym razem mieliśmy mieszane uczucia, ale każdemu z naszej piątki nie podobało się coś innego.
Stąd też można było wyjrzeć na Plac Szczepański i obejrzeć osławioną fontannę z niskiej perspektywy.
Po opuszczeniu pałacu przyjrzeliśmy się zimozielonym różanecznikom. Teraz po działaniach hodowców to tylko jakiś Rhododendron, aczkolwiek bazą dla licznych odmian jest o ile dobrze kojarzę Rhododendron catawbiense.
Potem udaliśmy się na dłuższe posiedzenie w okolicy Bagateli.
Przerywnik miał miejsce w lokalu, który opuszcza się po takich schodach.
W dobrych humorach, zdziwieni, że zrobiło się nieco ciemno ruszyliśmy dalej na spacer po plantach. Oto okazały jesion wyniosły - Fraxinus excelsior.
W sumie na celownik wzięliśmy okolice Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Chociaż miałem niejakie kłopoty ze stabilizacją obrazu sfotografowałem te płaczące buki zwyczajne - Fagus sylvatica.
Teraz idziemy o ile dobrze pamiętam ulicą Gołębią.
Po drodze mijamy budynki z wapieniami jurajskimi w których tkwią buły krzemienne.
A to już narożnik rynku u zbiegu ulic Wiślnej oraz Św. Anny i pomnik Jana Kapistrana.
Na rynku było gwarno, wszak trwał przedświąteczny jarmark.
Zapewne tylko my co jakiś czas zwracamy uwagę na to, że te kolumny są wykonane z granitu pochodzącego z wysp Alandzkich.
Dla odmiany posadzka w Sukiennicach to dolomit z Libiąża.
Tutaj też było gwarno i tłoczno.
A to już otoczenie pomnika Adama Mickiewicza. Te pachołki są w większości wykonane z granitu skandynawskiego.
Jest jednak parę wykonanych z granitu karkonoskiego z okolic Szklarskiej Poręby, który rozpoznaje się po charakterystycznych prostopadłościennych, różowych ortoklazach.
Między Sukiennicami a Kościołem Mariackim tłum był jeszcze bardziej gęsty. I tylko naszej piątce nie udzielał się szał zakupów.
My spojrzeliśmy pod nogi i obejrzeliśmy sobie szare granity strzegomskie skomponowane z porfirową kostką z Miękini.
Robiło się coraz bardziej ciemno. Szybko przeszliśmy przez Mały Rynek w kierunku Bramy na Gródku.
Oto ostatnie finałowe zdjęcie wykonane na trawersie ulicy Westerplatte.
Cóż kłopoty ze stabilizacją obrazu nasiliły się a ponadto wolałem nie posiłkować się lampą błyskową.