Tego dnia odwiedziłem na krótko dwa miejsca, dość odległe od siebie. Tak to wygląda na mapie firmy Compass.
Pierwszy fotoreportaż powstał w kamieniołomie przy ulicy Fabrycznej. Na mapie jest on zlokalizowany w rejonie niebieskiego kółka. Miejsce to znane jest między innymi jako Morskie Oko. To nazwa historyczna z czasów, gdy kamieniołom był zatopiony. Tego dnia, krótko przed godziną 13.00 kręciliśmy tutaj film dla telewizji CTv Jaworzno. Wybór planu nie był przypadkowy, ponieważ sporo mieszkańców Jaworzna przewinęło się przez tę okolicę, między innymi jako uczniowie tutejszych szkół zawodowych.
Tego dnia zwróciłem uwagę na niewielką kawernę, prawie jaskinię.
Dalej szły rozwijające się liście dzikiego bzu czarnego -
Sambucus nigra.
Na naszą szczególną uwagę zasłużył ten śmietnik. Pomiędzy tym co widać wyraźnie można dostrzec fiołek wonny, znany także jako fiołek pachnący, czyli po prostu
Viola odorata. Tego dnia kwitnął obficie.
Kilkanaście metrów dalej ktoś zaaranżował taki kącik wypoczynkowy.
A teraz będzie zbliżenie typowego dla tej okolicy dolomitu diploporowego.
Miejscami skały są mokre. Tym sposobem wytrącają się tutaj różne minerały. Podejrzawam, że gdzieś w okolicy znajdują się nieszczelne szamba.
A teraz przyjrzyjmy się połamanemu klonowi jesionolistnemu -
Acer negundo.
W innym miejscu połamane drzewa utworzyły bardzo ażurową konstrukcję.
Drzewa, jak widać usadowiły się pod ścianą odkrywki geologicznej, skutecznie maskując ją latem.
Oczywiście rosnący tutaj klon jesionolistny -
Acer negundo także raczył rozwinąć kwiaty.
Na zakończenie wizyty w Morskim Oku przy Fabloku zbliżenie krynoid z dolomitu diploporowego.
Krótko przed godziną siedemnastą udałem się na krótki spacer do lasu w rejonie Kopaniny. Na mapie jest to okolica oznaczona żółtą kreską. Tutaj fotoreportaż zaczynam od jakiegoś torfowca - Sphagnum. Oglądamy go blisko, coraz bliżej.
Tuż obok wypatrzyłem mech, który oznaczyłem jako brodawkowiec czysty - Pseudoscleropodium purum.
Ta okolica jest przeze mnie odwiedzana nader często. Dlatego sporym zaskoczeniem było dla mnie odnalezienie widłaka goździstego - Lycopodium clavatum.
Płat rośliny był nawet spory. Część pędów została wyrwana przy okazji zrywki drewna. I tutaj w świetle dyskutowanych ustaw o ochronie gatunkowej popełniłem przestępstwo, zabierając kilka wyrwanych pędów do zielnika. Przecież miały po prostu uschnąć tam na miejscu lub w drodze do tartaku.