W piątej części naszej wycieczki zdecydowanie opuszczamy rejon skałek i udajemy się w stronę rzeki Kozi Bród. Tutaj na północny-zachód od Długoszyna uchodzi ona do Białej Przemszy. Tak trasa tego fotoreportażu prezentuje się na mapie firmy Compass.
Tuż przed zabudową Długoszyna na skraju linii kolejowej znajduje się stanowisko skrzypu zimowego - Equisetum hiemale. Odkryłem je na początku 2008 roku. Pokazałem to w tym wątku -
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/520887.html Teraz proponuję ponownie niezbyt długą sesję fotograficzną z tym gatunkiem.
Idąc dalej przecinamy linię wysokiego napięcia.
Następnie powoli wśród rzadkiego drzewostanu osiągamy zabudowę Długoszyna.
Dalsza droga jest utwardzona.
Pobocze torowiska opanowała nawłoć kanadyjska - Solidago canadensis.
W tym żółtobrązowym tłumie pojawiają się pojedyncze brzozy brodawkowate - Betula pendula.
A to już Kozi Bród, na tym końcowym odcinku prawie rzeka. Nie musimy tego czuć, wystarczy, że widać to co na zdjęciach.
Przechodzimy teraz pod linią kolejową.
Tutaj jeszcze lepiej widać, że w korycie rzeki płynie cuchnąca ciecz. Za ten stan rzeczy ma odpowiadać pewien "Skórkowaniec ze Szczakowej", oczywiście wspomagany przez część mieszkańców Szczakowej oraz Długoszyna. W każdym bądź razie do granic administracyjnych Jaworzna, czyli na obszarze Trzebini w Kozim Brodzie znajduje się woda i to pierwszej klasy czystości.
Spoglądając z mostu widzimy przeźroczystą ciecz, ale to tylko dlatego, że tworzy tutaj ona cienką warstwę. Pojedyncze ciemnozielone plamy sinic, czyli cyjanobakterii świadczą o tym, że ta ciecz to między innymi woda.
Tuż przed nieodległym ujściem sytuacja, że się tak wyrażę "wraca do normy".
Ten stan, pomijając różnice w odcieniach cieczy trwa od kilkunastu lat. Pokazałem to nawet w tamtym wątku.
W krajach na zachód od Odry taka sytuacja nie ma prawa się zdarzyć. Każdy urzędnik nawet na urlopie oraz zwykły obywatel mają prawo donieść do stosownych służb o tego rodzaju przestępstwie co skutkuje natychmiastową likwidacją truciciela. W Szczakowej krążą opowieści z okresu II wojny światowej. Wówczas Niemiec, który dopuścił do skażenia Koziego Brodu został po prostu oddelegowany na Front Wschodni, co niemalże równało się karze śmierci.
Po skonstatowaniu tego faktu zdecydowaliśmy się na dalszy marsz z biegiem Przemszy w kierunku Maczek. Właśnie trwają prace nad objęciem tego terenu ochroną w formie użytku ekologicznego.
Ścieżka wiedzie trawiastą równiną. Rzeka jest gdzieś w dole z prawej strony.
Po chwili wkraczamy w gęsty młodnik z sosny zwyczajnej - Pinus sylvestris.
Miejscami spotykamy także drzewostany kilkunastoletnie.
Póki co rzeka jest niezbyt dobrze widoczna. Białe plamy tam w dole to zejściowy sadziec konopiasty - Eupatorium cannabinum.
Po prostu spoglądamy teraz na pierwszą terasę powodziową.
W rzece także znajduje się mętna, szara ciecz. To zawiesina dolomitu z kopalni Pomorzany.
Wzdłuż rzeki biegnie jeden z rowerowych szlaków. Oto przystanek na tutejszej trasie.
W tej okolicy można przyjrzeć się działalności rzeki. Tak to wygląda z prądem.
Widok pod prąd jest mniej optymistyczny, ponieważ woda właśnie zabiera zalegający tutaj piasek.
Na drugim, prawym brzegu rzeki znajduje się dość gęsty płat z dominacją trzciny pospolitej - Phragmites australis.
Tej sosny zwyczajnej - Pinus sylvestris możemy wkrótce tutaj nie zastać.
Podobnie jak tego młodszego drzewa.
Jak widać, po zimie może nie być nawet ścieżki rowerowej. Już teraz przechodziliśmy tamtędy z dużą dozą ostrożności.
Ponieważ rzeka sporo tutaj kręci po jakimś czasie oddala się aby dla odmiany zająć się skrawaniem prawego brzegu. Tam nie idzie jej zbyt łatwo.
Aby pójść dalej ponownie oddalamy się od rzeki i zagłębiamy w młody las.
Natrafiamy także na ślady po pożarze, co widać na korze pni pod postacią charakterystycznej opalenizny.
I tym gorącym akcentem kończę opisanie tego etapu naszej wycieczki. W kolejnym odcinku także będzie poruszać się po zachodniej części projektowanego Użytku Ekologicznego.
(wypowiedź edytowana przez piotr_grzegorzek 17.listopada.2012)